Odjechany B-King
Dodano: 2009-07-21 11:08:27
Autor: Karol "Rookie"


Suzuki B-King budzi wiele emocji. Zazwyczaj skrajnych emocji. Jednych zadziwia i rzuca na kolana, innym wydaje się kupą plastiku z silnikiem od słynnej Hajki. Jakby nie było B-King nie pozostaje niezauważony.


W naszej kochanej Ameryce znaleźli się jednak tacy, którym to co dała fabryka to mało, bardzo mało!!! Ekipy Gregg’s Customs i Jon Ward postanowiły zrobić z B-Kinga coś więcej. Nadały mu więc kształt top-modelki wyposażonej w przepiękną biżuterię. Pomysł conajmniej ryzykowny, ale jak sami zobaczycie finał jest piękny.

Stockowy B-King to naprawdę wielki motocykl. Duży i masywny. Gdzie by nie rzucić okiem widzimy, że to waga ciężka. Duża lampa, osłony baku czy wieńczący dzieło potężny wydech. Amerykańskie „chopaki” postanowiły zmienić ten wizerunek. Zaczęli od wychudzenia tyłu B-Kinga. Stąd też na w motocyklu mamy zadupek od GSX-R, umieszczony na nowej subramie. Jest też zupełnie nowe siodło. Oryginalne podnóżki zastąpiono customowanymi alusami, a tylne koło zainstalowano w jednoramiennym wahaczu konstrukcji Gregg’s Customs. Obręcze też są nowe. Rama jest wypolerowana - typowy „american way”. Na koniec w odstawkę poszedł oryginalny wydech. Zamiast niego zainstalowano pojedynczą, lekką tubę. Motocykl schudł, ale mimo to jest jeszcze bardziej agresywny.
Zgrabnie prawda!? Jak dla mnie bajka !!!

Dodaj swój komentarz (kliknij)
statystyka