nowodwor
Zimowanie motocykla. O czym pamiętać!
Dodano: 0000-00-00 00:00:00
Autor: Magdalena Grass Witt



Przez ostatnie kilka lat zima jest porą roku dość kapryśną i coraz częściej lubianą nawet przez motocyklistów. Pisząc „kapryśną” mam na myśli temperatury oscylujące w okolicach zera, często i wyższe. Mamy, więc czasami luksus ładnej pogody, dość suchych głównych dróg, brak obaw przed zimnem – i decydujemy się na, chociaż krótkie „śmiganko”. Wówczas dla niektórych pojęcie „zimowanie motocykla” może być lub jest zupełnie obcym terminem.


Ale może warto zastanowić się, czy i naszym 2oo nie przydałaby się chwila oddechu. Na pewno zima to najlepszy czas, kiedy możemy gruntownie przejrzeć nas sprzęt, wyeliminować usterki, wymienić płyny, czyli zrobić dokładnie to, co niestety zaniedbujemy w sezonie.Mamy styczeń, pozwólmy zatem swojemu motocyklowi chociaż na ten dwumiesięczny odpoczynek. Zadbajmy o niego, pamiętając o kilku ważnych elementach, łączących różne patenty. Kilku porad dotyczących zimowania motocykla udzielił nam Krzysztof Dorota z partnerującemu działowi Technika, salonu Motocyklowego Suzuki “Wilmat” w Toruniu.
 
Po pierwsze – miejsce.
Garaż, najlepiej suchy i ciepły – raczej obowiązkowy. Mało kto w ogóle w ciągu roku decyduje się na stawianie motocykla „pod chmurką”, ale jeżeli tak jest, to zimą bez miejsca garażowego się nie obejdzie. W pomieszczeniu motocykl najlepiej ustawić tak, by nie było potrzeby przestawiania go co chwilę. Przed wstawieniem na te kilkanaście tygodni – konieczne jest porządne umycie motocykla – samemu, jeżeli mamy ku temu dobre warunki (można zaopatrzyć się w szampon do mycia) lub na myjni bezdotykowej (pamiętając o wystudzeniu silnika i uważając na elementy elektryczne) oraz bardzo dokładne osuszenie. Motocykl możemy konserwować np. woskiem. Sprawdzają się preparaty do desek rozdzielczych, w przypadku elementów chromowanych – odpowiednie specyfiki (silikonowy spray, niektórzy wskazują też WD40). Przy okazji pobytu na myjni lub stacji – od razu zatankujmy benzynę pod korek (zapobiega to kondensowaniu się wody w baku i powstawaniu korozji).

Wymiana oleju.
Jest kilka szkół. Większość motocyklistów wymienia na świeży, zalecany przez producenta, i wiosną ten problem mamy z głowy. Inni wolą wlać na zimę olej z niższej, tańszej półki, może być i mineralny, byle świeży. A na wiosnę i tak kolejna wymiana. Oczywiście aż wstyd przypominać, że jak olej, to i filtr, w każdym z tych przypadków. A jak lepiej? Wygodniej zmienić już na ten właściwy od razu. W zależności od ilości przejechanych kilometrów zdarza się i tak, że olej zmienialiśmy na przykład we wrześniu-październiku, można ewentualnie odłożyć tę czynność do wiosny.

Spuszczać paliwo z gaźników czy nie?
Tu także są dwie szkoły. Ale – lepiej nie, nie ma takiej potrzeby. Do komory pływakowej nie dostaje się przez ten czas powietrze razem z brudem. Jeżeli jednak ktoś woli drugą opcję, to czynność ta jest dość prosta – za pomocą śrub spustowych. Ważne, aby kranik nie był uszkodzony, żeby nie przepuszczał paliwa.

Zaglądamy do filtra powietrza.
Wymiana niekoniecznie musi się wiązać z ilością przejechanych kilometrów, bardziej istotny jest rodzaj drogi, którą najczęściej jeździmy – szosa, szuter, piach. Tak więc stary filtr papierowy wyrzucamy, w przypadku bawełnianych czy gąbkowych – czyścimy, pierzemy i nasączamy olejem.

Motocykl mamy właściwie “porozbierany”, dobrze jest więc dokładnie się przyjrzeć przy dobrym świetle, czy nie ma gdzieś pęknięć, ognisk korozji, itp. Zaglądamy też  pod bak, czy nie “poci się” pokrywa zaworów.

Akumulator.
Kiedy już go wyciągniemy, to powinniśmy sobie do wiosny wybić z głowy spontaniczne zimowe “latanie wkoło komina”. Sprawdzamy czy z akumulatora nie cieknie elektrolit, jaki jest jego poziom, oczyszczamy klemy i wstawiamy do ciepłego pomieszczenia. Pamiętamy o doładowywaniu co jakiś czas (co 2 tygodnie po kilkadziesiąt minut zwykłym prostownikiem), chyba że zaopatrzymy się w elektroniczną ładowarkę, do której podłączamy akumulator i właściwie do wiosny możemy o nim “zapomnieć”.
Warto wcześniej zaopatrzyć się w preparaty do czyszczenia złączek elektrycznych, styki można też przemyć uniwersalnym zmywaczem. Potem konserwujemy np. WD40 czy wazeliną. Przed zimowaniem nie zaszkodzi posprawdzać także przewody zapłonowe, linki, sprawdzić płyn hamulcowy (czy nie nadaje się do wymiany).

Czy zabezpieczać układ wydechowy?
Tak. Odrobina WD40 wpuszczona do wydechu nie zaszkodzi, a sam wydech dobrze byłoby zwyczajnie czymś zatkać (guma, folia, korek, tkanina, itp.)

Łańcuch i opony.
Czyszczenie łańcucha każdy powinien mieć w małym palcu. Róbmy to regularnie co kilkaset kilometrów i oczywiście przed ostawieniem motocykla na zimową przerwę. Sprawdza się nafta lub benzyna ekstrakcyjna. Na zimę najlepiej przesmarować łańcuch olejem przekładniowym. Nanosimy go zwykłą gąbką, jak wyschnie – polerujemy. I teraz ważna i cenna uwaga – przy takich czynnościach zadbajmy o opony! Nie stosujemy tu absolutnie żadnych środków konserwujących, nie używajcie środków wybłyszczających opony samochodowe. Są dobre dla aut lub na wystawy. Jeśli macie ochotę się poślizgać to na lodowisko. Wracając do opon, usuwamy wszelkie zachlapania po różnych preparatach, które powstały w trakcie czyszczenia i zabezpieczania motocykla. Opony muszą być czyste i suche. Chemia to wróg twoich opon. Pamiętaj o tym. Nie przecież, jak na gumę działa destrukcyjnie jakakolwiek chemia.

Prawidłowe ustawienie motocykla.
Jeżeli motocykl ma centralną podstawkę – redukujemy nieco ciśnienie (1,0-1,5 atmosfery) i zostawiamy. Jeżeli tylko boczną – to przydadzą się specjalne stojaki. Zresztą każdy szanujący się motocyklista (znaczy – szanujący swój motocykl) powinien zaopatrzyć w nie swój garaż. A jeżeli nie masz stojaka i nie planujesz zrobić sobie takiego prezentu – dobrze jest co tydzień, dwa tygodnie przetoczyć motocykl o jedną czwartą obrotu kół. Wówczas nie redukujemy ciśnienia. Takie przetaczanie oraz “pobujanie” motocyklem zapobiegnie również przyklejaniu się uszczelniaczy do lag i ich zniszczeniu w trakcie gwałtownego ruchu przedniego zawieszenia.

A jeśli wybitnie nie masz czasu na powyższe czynności, albo nie poradzisz sobie z przygotowaniem motocykla nawet do krótkiego zimowania – możesz skorzystać z usług serwisów motocyklowych. Koszt 100-200 PLN plus cena materiałów (płyn hamulcowy, olej, filtry, itp.) Wybór należy do Ciebie.

Cóż i to byłoby na tyle. Na koniec przykrywamy motocykl pokrowcem, prześcieradłem czy inną przewiewną tkaniną i ......byle do wiosny!:)

 
Podziękowania za pomoc dla chłopaków z salonu motocyklowego WILMAT z Torunia (www.wilmat.pl)

Dodaj swój komentarz (kliknij)
statystyka