Michał Szuster i Yamaha Self Szuster Racing Team w czołówce ME!
Dodano: 2009-04-15 12:46:19
Autor: Informacja prasowa



Udanie, choć zarazem pechowo, wystartował do rywalizacji o mistrzostwo Europy w rajdach enduro, kielecki motocyklista Michał Szuster.


Podczas rozegranych w świąteczny weekend we francuskim Riom es Montagne, dwóch pierwszych w tym sezonie rundach European Enduro Championship, lider Yamaha Self Szuster Racing Team, w sobotę był szósty, natomiast w niedzielę został sklasyfikowany na trzeciej pozycji i stanął na podium w swojej klasie. Mimo to na mecie rajdu miał mieszane uczucia.

- Pierwszy dzień rywalizacji potraktowałem zapoznawczo, stąd moja szósta lokata. W niedzielę jechałem już jednak na całego i gdyby nie spóźnienie na jeden z PKC-ów, zwyciężyłbym w swojej klasie oraz byłbym drugi w „generalce” całego rajdu – mówi Michał Szuster. – Na trasie byłem jednak świadkiem groźnie wyglądającej kraksy Włocha, którego motocykl spadł ze stromej skarpy. Ani chwili się nie zastanawiałem nad tym, czy w takiej sytuacji pospieszyć z pomocą rywalowi. W efekcie sędziowie nałożyli na mnie 60-sekundową karę, która w ostatecznym rozrachunku drugiego dnia rajdu, odebrała mi zwycięstwo. Po cichu liczyłem, że biorąc pod uwagę moje intencje, komisja sędziowska, już na mecie rajdu, anuluje karę, jednak tak się nie stało i musiałem zadowolić się trzecią lokatą.

Zawody w Riom es Montagne były zarazem debiutem nowopowstałej grupy Yamaha Self Szuster Racing Team, którego założycielem oraz jeżdżącym menedżerem jest właśnie Michał Szuster. Zważywszy, iż zarówno w sobotę, jak i w niedzielę nie punktował kontuzjowany Grzegorz Chorodyński, to odpowiednio siódmą i piątą lokatę Yamaha Self Szuster Racing Team we Francji należy uznać jako całkiem niezły wynik.

- Cóż, na pewno nie poszło nam tak jakbyśmy tego chcieli. Grzesiek Chorodyński w sobotniej rywalizacji doznał urazu kręgosłupa i co zrozumiałe w drugim dniu, nie stanął już do rywalizacji. Marcin Frycz, który jechał na zupełnie nowym oraz nieznanym sobie motocyklu, w sobotę był 13, a w niedzielę 10 i na pewno stać go na znacznie wyższe lokaty. Trzeba jednak dodać, że przyszło nam się ścigać na trudnej i selektywnej trasie, przy stale padającym deszczu. Z grona ponad 300 motocyklistów, którzy stanęli na starcie, do mety rajdu w Riom es Montagne, dojechało zaledwie około 70. Traktujemy start we Francji jako pierwszą przymiarkę do sezonu. Teraz, gdy debiut mamy już poza sobą, będzie czas, by spokojnie przygotować się do kolejnych zawodów mistrzostw Europy, które rozegrane zostaną dopiero w ostatni weekend maja w Tokod. Wierzę, że wieści z Węgier będą dla nas o wiele lepsze. Nie ukrywam, że utworzyliśmy nasz team, oparty na profesjonalnych zasadach, mając na celu szybsze podniesienie poziomu sportowego oraz pokazanie się w europejskiej i światowej elicie rajdów enduro. Nasza misja dopiero, więc się rozpoczyna, ale doświadczenia zebrane w Riom es Montagne na pewno będą procentować – zapewnia Michał Szuster.

Dodaj swój komentarz (kliknij)
statystyka