Błażusiak zwycięzcą GP Włochy i liderem Pucharu Świata w Halowym Enduro.
Autor: Informacja prasowa
Puchar Świata w Genui, Włochy 05/12/09To były kolejne z perfekcyjnych zawodów dla Polaka, który w tym sezonie ma już na swoim koncie tytuł Mistrza Ameryki. Błażusiak mimo kontuzji kolana („pamiątka” z finałowej rundy Mistrzostw Ameryki w Las Vegas) spisywał się rewelacyjnie.
Zaczęło się od czasówki w której Polak „wykręcił” rekordowy czas okrążenia – jako jedyny z całej stawki przełamał granicę 1 min 20 sekund wykręcając niesamowite 1:15.969. Kolejny w stawce był Szwed Joachim Ljungren z czasem 1:20.506.
Następnym etapem był awans do finału. Tu Taddy również nie zawiódł pewnie wygrywając kwalifikacje zostawiając drugiego w swojej grupie kwalifikacyjnej Dougiego Lampkina 32 sekundy z tyłu.
Po tak dobrym początku zawodów przyszedł czas na trzy wyścigi finałowe (Grand Prix w Halowym Enduro składa się zgodnie z regulaminem FIM z 3 finałów – formuła podobna jak w Motocrossie).
Pierwszy finał należał w pełni do Polaka. Tadeusz objął prowadzenie po rewelacyjnym starcie i nie oddał go aż do linii mety.
Drugi finał również zakończył się zwycięstwem Tadeusza, ale jego przebieg nie był tak „różowy” jak pierwszy. Błażusiak wystartował drugi z bramek, za zeszłorocznym zwycięzcą Pucharu Świata Ivanem Cervantesem, w jednym z zakrętów podczas gdy Polak przymierzał się do wyprzedzenia Cervantesa dostał prosto w kask ogromną ilością błota które wyleciało prosto z pod rozpędzonego koła Cervantesa. Błoto szczelnie zakleiło gogle Błażusiaka który „oślepiony” przestrzelił zakręt i ponieważ nie mógł sobie pomóc prawą nogą w zakręcie (Tadeusz jechał z kontuzjowanym kolanem – naderwane wiązadła) z pełnym impetem uderzył w ziemię na ostrym kamienistym zakręcie. Ten upadek kosztował Tadeusz kilka pozycji, ale jak na górala przystało Tadeusz szybko pozbierał się z ziemi i zaczął gonić liderów. Przebieg drugiego finału był nieprawdopodobny i upłynął pod znakiem Błażusiaka rewelacyjnie nadrabiającego swój upadek z pierwszego okrążenia. Tadeusz przy wiwacie publiczności pierwszy przejechał linię mety.
Trzeci finał również należał do Polaka, który wystartował z bramek na drugiej pozycji, a następnie bezpiecznie objął prowadzenie spokojnie dowożąc je do mety.
Tadeusz: Nie chce brzmieć jakbym narzekał ale naprawdę start w Pucharze Świata z bardzo bolesną kontuzją kolana nie jest łatwy. Jestem bardzo zadowolony z przebiegu zawodów ale nie był to dla mnie łatwy start. Dwa tygodnie nie siedziałem na motorze i cały ten czas przeznaczyłem na rehabilitację kolana – dlatego przyjazd do Włoch i wygrana wszystkich trzech finałów jest dla wielką radością.
Nie czułem się rewelacyjnie podczas pierwszego trening na czas, ale po krótkiej chwili złapałem rytm i wszystko zagrało idealnie. Szczerze mówiąc naprawdę dużym wyzwaniem dla mnie były wszystkie prawe zakręty – ponieważ nie mogłem używać prawej kontuzjowanej nogi. Na pewno bardzo pomogły mi moje starty. Ogólnie jestem bardzo zadowolony.
W następnym tygodniu wylatuję na miesiąc do Australii. Pierwsze dwa tygodnie przeznaczam na rehabilitację kolana a następnie „atakuję” australijskie tory motocrossowe.
Klasyfikacja Grand Prix Włoch:
1. Tadeusz Błażusiak – POL, KTM
2. Ivan Cervantes – ESP, KTM
3. Joakim Ljungern – SWE , Husaberg
Klasyfikacja generalna Pucharu Świata (po dwóch rundach):
1. Tadeusz Błażusiak 90 pkt.
2. Ivan Cervantes 58 pkt.
3. Joakim Ljungren 44 pkt.