Błażusiak zwycięzcą GP Włochy i liderem Pucharu Świata w Halowym Enduro.
Dodano: 2009-12-07 21:35:43
Autor: Informacja prasowa


Puchar Świata w Genui, Włochy 05/12/09To były kolejne z perfekcyjnych zawodów dla Polaka, który w tym sezonie ma już na swoim koncie tytuł Mistrza Ameryki.  Błażusiak mimo kontuzji kolana („pamiątka” z finałowej rundy Mistrzostw Ameryki w Las Vegas) spisywał się rewelacyjnie. 


Zaczęło się od czasówki w której Polak „wykręcił” rekordowy czas okrążenia  – jako jedyny z całej stawki przełamał granicę 1 min 20 sekund wykręcając niesamowite 1:15.969.  Kolejny w stawce był Szwed Joachim Ljungren z czasem 1:20.506.

Następnym etapem był awans do finału.  Tu Taddy również nie zawiódł pewnie wygrywając kwalifikacje zostawiając drugiego w swojej grupie kwalifikacyjnej Dougiego Lampkina 32 sekundy z tyłu.

Po tak dobrym początku zawodów przyszedł czas na trzy wyścigi finałowe (Grand Prix w Halowym Enduro składa się zgodnie z regulaminem FIM z 3 finałów – formuła podobna jak w Motocrossie).

Pierwszy finał należał w pełni do Polaka.  Tadeusz objął prowadzenie po rewelacyjnym starcie i nie oddał go aż do linii mety.

Drugi finał również zakończył się zwycięstwem Tadeusza, ale jego przebieg nie był tak „różowy” jak pierwszy.  Błażusiak wystartował drugi z bramek, za zeszłorocznym zwycięzcą Pucharu Świata Ivanem Cervantesem, w jednym z zakrętów podczas gdy Polak przymierzał się do wyprzedzenia Cervantesa dostał prosto w kask ogromną ilością błota które wyleciało prosto z pod  rozpędzonego koła Cervantesa.  Błoto szczelnie zakleiło gogle Błażusiaka który „oślepiony” przestrzelił zakręt i ponieważ nie mógł sobie pomóc prawą nogą w zakręcie (Tadeusz jechał z kontuzjowanym kolanem – naderwane wiązadła) z pełnym impetem uderzył w ziemię na ostrym kamienistym zakręcie.  Ten upadek kosztował Tadeusz kilka pozycji, ale jak na górala przystało Tadeusz szybko pozbierał się z ziemi i zaczął gonić liderów.  Przebieg drugiego finału był nieprawdopodobny i upłynął pod znakiem Błażusiaka rewelacyjnie nadrabiającego swój upadek z pierwszego okrążenia.  Tadeusz przy wiwacie publiczności pierwszy przejechał linię mety.

Trzeci finał również należał do Polaka, który wystartował z bramek na drugiej pozycji, a następnie bezpiecznie objął prowadzenie spokojnie dowożąc je do mety.

Tadeusz: Nie chce brzmieć jakbym narzekał ale naprawdę start w Pucharze Świata z bardzo bolesną kontuzją kolana nie jest łatwy.  Jestem bardzo zadowolony z przebiegu zawodów ale nie był to dla mnie łatwy start.  Dwa tygodnie nie siedziałem na motorze i cały ten czas przeznaczyłem na rehabilitację kolana – dlatego przyjazd do Włoch i wygrana wszystkich trzech finałów jest dla wielką radością.

Nie czułem się rewelacyjnie podczas pierwszego trening na czas, ale po krótkiej chwili złapałem rytm i wszystko zagrało idealnie.  Szczerze mówiąc naprawdę dużym wyzwaniem dla mnie były wszystkie prawe zakręty – ponieważ nie mogłem używać prawej kontuzjowanej nogi.  Na pewno bardzo pomogły mi moje starty.  Ogólnie jestem bardzo zadowolony.

W następnym tygodniu wylatuję na miesiąc do Australii. Pierwsze dwa tygodnie przeznaczam na rehabilitację kolana a następnie „atakuję” australijskie tory motocrossowe.  


Klasyfikacja Grand Prix Włoch:

1.    Tadeusz Błażusiak – POL, KTM
2.    Ivan Cervantes –  ESP, KTM
3.    Joakim Ljungern – SWE , Husaberg

 

Klasyfikacja generalna Pucharu Świata (po dwóch rundach):

1.    Tadeusz Błażusiak 90 pkt.
2.    Ivan Cervantes 58 pkt.
3.    Joakim Ljungren 44 pkt. 

Dodaj swój komentarz (kliknij)
statystyka