nowodwor
Ja chcę więcej...relacja z Mistrzostw Polski w motocrossie MX2 w Lublinie
Dodano: 2009-06-15 13:33:35
Autor: Karol "Rookie"


Świetna pogoda, piękne lublinianki i specjalnie zbudowany na narciarskim stoku tor. Tak wyglądały zawody w Lublinie. Najciekawsza do tej pory runda mistrzostw Polski w motocrossie. Każdy kto był nie poczuł się zawiedziony, a wokół toru zebrało się kilka tysięcy mieszkańców tego pięknego miasta.


Już w sobotę strefa dla zawodników zaczęła wypełniać się autami riderów, którzy następnego dnia mieli startować w klasie 250-tek. Lonka, Nowicki, Kędzierscy i lokalni herosi bracia Piątkowie. W Lublinie pojechał też Arek Mańk, który wrócił na tor po zeszłotygodniowym zabiegu kolana. Mega pogoda, słońce nad torem i pełny skład zapowiadał niedzielne emocje w klasie MX2. i tak też się stało. Było naprawdę fajnie, a tysiące kibiców, których w Lublinie nie brakuje mogło z piwem w ręku emocjonować się jazdą polskiej czołówki MX2.

Kwalifikacje przebiegły pod dyktando Łukasza Lonki, który już na początku sesji wykręcił czas 1:34:318. Za Lonką, który w tym roku jest w doskonałej dyspozycji trwała rywalizacja o drugą lokatę pomiędzy Andrejem Makhankov z Ukrainy (KTM), a powracającym po kontuzji kolana Arkadiuszem Mańkiem. Ostatecznie zwycięzcą tego pojedynku został Ukrainiec, który pod koniec sesji jako jedyny zszedł z czasem poniżej 1:35. Specyficzny lubelski tor pozwalał na dość szybką jazdę, ale wymagał od zawodników sporej kondycji. Prawie każda prosta kończyła się bardzo mocnym wyhamowaniem i ponownie wjazdem na skoki. Pierwszą dziesiątkę sesji kwalifikacyjnej uzupełnili: Karol Kędzierski (KM Cross Lublin EkoKlinkier), Łukasz Wysocki (KM Wisła Chełmno), Tomasz Wysocki    (KM Cross Lublin EkoKlinkier), Bartosz Piątek (KM Cross Lublin EkoKlinkier), Paweł Nowicki (TNT Łomianki), Mateusz Bembenik (AMK Poltarex Człuchów) i Sebastian Banaś (AMROL Team Lipnica).

Po kwalifikacjach zawodnicy mieli godzinę przerwy, którą najczęściej przeznaczali na posiłek i regenerację sił przed pierwszym z dwóch zaplanowanych wyścigów. Na trybunach wokół lubelskiego Globusa zasiadało coraz więcej widzów, a piękna pogoda tylko pomagała w budowie wspaniałej oprawy zawodów. A ta naprawdę była wyborna. Z mojej perspektywy były to najlepsze zawody w sezonie 2009. Pierwszy raz spotkałem się z tak dobrze przygotowaną bazą. Prawdziwe prysznice i dostęp do Internetu, to normalka na zawodach poza granicami Polski, niestety u nas jeszcze nie. Wyjątek stanowił właśnie Lublin – bajka!

Ale koniec tych wspomnień, przejdźmy do emocji klasy MX2, czyli pierwszego biegu 250-tek. Start umiejscowiono na dole toru, gdzie dojazd do pierwszego zakrętu prowadził pod górę. Kiedy bramki opadły na czele stawki znaleźli się Lonka, Makhankov, Wysocki i Nowicki. „Kaszka” pechowo zahaczył o blok siana na drugim zakręcie i zanim zdołał podnieść swoją Kawasaki wyścig odjechał, a Nowicki znalazł się na ostatniej 27. pozycji. I właśnie od tego momentu oglądaliśmy wspaniałą walkę: na czele Lonka starał się uciec Łukaszowi Wysockiemu, a Nowicki gonił uciekający „peleton”. O ile Wysocki tylko na chwilę był wstanie wyprzedzić Lonkę, to Nowicki (po trzytygodniowym rozbracie z motocyklem – pęknięty kciuk) wyprzedzał kolejnych zawodników. Po przejechaniu regulaminowych 25 minut i 2 okrążeń „Kaszka” znalazł się na 7. pozycji, co było rewelacyjnym wynikiem. Między pierwszą dwójką, a Nowickim trwała walka o miejsce o podium. W tej rywalizacji najszybszy okazał się gość za wschodniej granicy Andrej Makhankov, który wyprzedził Tomka Wysockiego i Arka Mańka, który mimo nie doleczonej kontuzji kolana przejechał cały dystans wyścigu. Braci Piątków - Bartosza i Kubę przedzielił wspomniany Nowicki, a pierwszą dziesiątkę uzupełnili bardziej endurowy niż motocrossowy Mateusz Bembenik i Filip Więckowski.

Na kolejny wyścig klasy MX2 musieliśmy poczekać godzinę i uwierzcie mi, że minęła ona bardzo szybko. Zawodnicy naprawdę nie mają specjalnie dużo czasu na odpoczynek. Szybkie przebranie przepoconych bluz, czyszczenie motocykla i gorączkowe przygotowanie sprzęta do kolejnej gonitwy. Ekipy muszą pracować na wysokich obrotach, a sajgon zaczyna się kiedy tor po nocnych opadach to jedno wielkie bajoro. Na szczęście w Lublinie tor był idealny, a pogoda jak już pisałem rewelacyjna. Kolejne napoje energetyczne, nowy outfit, krótka rozgrzewka i szykujemy się psychicznie do drugiego wyścigu. Ciekawe czy Lonka powtórzy sukces z pierwszej odsłony? Czy Nowicki wytrzyma fizycznie po ekstremalnej gonitwie w biegu pierwszym? A może lokalni bohaterowie z KM Cross Lublin EkoKlinkier zatriumfują na „własnym” torze? Pytań było kilka. Odpowiedzi mieliśmy poznać po około 30 minutach. I poznaliśmy. Ponownie ze startu najlepiej wyszedł Łukasz Lonka i to on obiął szybko prowadzenie. Tuż za nim jechał Łukasz Wysocki, ale tym razem różnica między zawodnikami była większa, a pozycja Lonki bezpieczna. Za ich plecami Karol Kędzierski, Paweł Nowicki, Tomasz Wysocki, Andrej Makhankov, Mateusz Bembenik i Arek Mańk. W tej grupie rozegrała się decydująca o ostatecznym podziale punktów walka. Pierwszy z czołówką stracił kontakt Mańk, ale to zrozumiałe ze względu na kontuzjowane kolano. Kolejny był Nowicki, który po morderczej pogoni w pierwszym biegu nie wytrzymał tempa i zamiast gonić trzecie miejsce powoli oddawał kolejnym zawodnikom czwartą pozycję, ostatecznie lokując się po raz kolejny na 7. miejscu. W międzyczasie Kędzierski wypracował sobie bezpieczną przewagę i spokojnie mógł jechać do mety na trzecim miejscu. Za nim Makhankov nieudanie próbował dojechać do Tomka Wysockiego, a szósty ze startą pięciu sekund do Ukraińca jechał Bembenik. Im bliżej końca wyścigu tym sytuacja była klarowna. W takiej też kolejności zawodnicy dojechali do mety.

Zawody zakończyły się podwójnym zwycięstwem Lonki, który w tym sezonie jeździ wybornie. Tuż za nim uplasował się Łukasz Wysocki, który był bliski zwycięstwa w pierwszym biegu. Skończyło się na dwóch drugich miejscach. Trzeci niespodziewanie przybysz za wschodniej granicy Makhankov.

3. runda Mistrzostw Polski rozegrana w Lublinie była jak do tej pory najciekawszą i na pewno najlepiej zorganizowaną. Doskonała promocja motocrossu! Dyscypliny, która takiego poziomu organizacyjnego i promocyjnego potrzebuje, aby dalej się rozwijać. Na pierwszy rzut oka widać definicyjną różnicę pomiędzy menedżerem, a działaczem. Pora, więc wziąć się do roboty i brać przykład z Lublina. Ja trzymam kciuki za lubelski klub, który z wszystkich sił walczy o możliwość wybudowania stałego toru w swoim mieści. Oby te zawody przysłużyły się realizacji marzeń zawodników z Lublina.

Pełna galeria lubelskich zawodów


Dodaj swój komentarz (kliknij)
statystyka