Autor: Informacja prasowa
22 maja na radomskim torze crossowym przy ul. Wapiennej odbyły się zawody klasy MX1. Pogoda w dzień zawodów dopisała, ale niestety nie była łaskawa dla organizatora w poprzednich dniach.
Zapowiedzi meteorologów o dużych opadach deszczu sprawdziły się co spowodowało zalanie toru. Tor położony jest w niecce dlatego utrudnione było wypompowywanie zbierającej się wody. Organizator w trakcie zawodów był zmuszony do zmiany trasy ponieważ część toru była praktycznie nie przejezdna dla motocykli.
Dla Łukasza Kurowskiego błoto jednak nie straszne. Nasz zawodnik stanął na wysokości zadania, pojechał świetnie to był jego dzień. W I-ym biegu Kurowski wyszedł ze startu jako pierwszy i taką lokatę utrzymał do końca wyścigu. Nie było na niego mocnych, odjechał innym zawodnikom na kilkanaście sekund. Już w połowie wyścigu miał dużą przewagę, widać było, że jedzie spokojnie, technicznie i z głową. II-gie miejsce zajął Łukasz Lonka, III-cią pozycję Karol Kędzierski.
W drugim biegu Kurowski opóźnił start a start w tych zawodach przy takich warunkach na torze to 90% sukcesu. Powadził Łukasz Lonka, Kurowski tuż za nim jednak w piętnastej minucie Łukasz wywrócił się co spowodowało stratę czasową której nie mógł już nadrobić. Kurowski zajął II-gą pozycję, III-cią Karol Kędzierski.
YAMAHA Kurowskiego stanęła na wysokości zadania i widać, że Łukasz z rundy na rundę jest coraz bardziej wjeżdżony. Sprzęt na którym Łukasz jeździ został przygotowany przez firmę SANCHEZ. Na imprezie w Radomiu oczywiście nie mogło zabraknąć całej ekipy firmy Blachy Pruszyński i jej gości. Atmosfera na prywatnej imprezie firmy była rewelacyjna, goście bawili się przednio. Łukasz w klasyfikacji generalnej z 4. miejsca po II rundzie awansował na 2. pozycję, a do lidera brakuje mu tylko 12 punktów.
Łukasz Kurowski po zawodach:
"Jadąc do Radomia wiedziałem, że będzie błoto. Kiedy obejrzałem tor byłem w szoku. Do zestawu brakowało mi maski, rurki i płetw. Widać, że pogoda spłatała figla w całej Polsce w tym również organizatorom. Odpuściłem trening dowolny, bo szkoda mi było motocykla. Na treningu czasowym wykręciłem drugi czas. W wyścigach bardzo ważną rzeczą był dobry start. W pierwszym biegu był holeshot i do mety nie oddałem prowadzenia, były ataki ze strony rywali, ale błoto i koleiny to znany temat z rajdów enduro. Drugi wyścig zostałem wypchnięty na zewnętrzną część zakrętu. Wyprzedziłem Karola Kędziersiego i jechałem za Łukaszem Lonką przez długi czas. Popełniłem błąd na odcinku błotnistym i wywróciłem się. Szybko wstałem i dojechałem jako drugi. Zawody były walką o przetrwanie, ale miło je zapamiętam."