nowodwor
2. Runda Motocrossowych Mistrzostw Świata – GP Lombardii. Relacja.
Dodano: 2010-04-13 16:40:03
Autor: Łukasz "MXracer"


Cairoli wygrywa u siebie! Druga runda tegorocznych zmagań MX już za nami. Do starcia doszło we Włoskiej Montovie. Tor o długości 1.550 został przygotowany perfekcyjnie i godnie przyjął gigantów z MX1 i MX2...


Klasa MX2:
Przed GP Włoch liderem w generalce „dwójki” był Marvin Musquin… Pozostaje nim również na chwilę obecną. Młody Francuz dosiadający 250-tki SXF cały czas udowadnia światu, że czerwona tablica z #1 na jego biku, to nie przypadek.

Bieg pierwszy:
Po serii ostatnich poprawek i udzielonych wywiadów riderzy wprowadzili maszyny na start i czekali już tylko na opadnięcie bramek. Padły! Jak z procy – dosłownie, wystartował Marvin Musquin. Ten start był po prostu powalający, w skutek, czego Francuz zdobył holeshota i jako pierwszy zaliczył pierwsze okrążenie – stając się oficjalnie liderem wyścigu. Jedni mieli szczęście inni nie. Jednym z takich gości był Mr. Charlier - po zaliczeniu gleby na pierwszym lapsie miał problemy z odpaleniem maszyny. A na froncie stawki było pomarańczowo... Za plecami Marvina czaił się już jego zespołowy kolega – Jefrey Herlings z Holandii. Do trójki zdołał się również przebić Steven Frossard z Kawasaki. Trójcę od grupy pościgowej różniła dość spora odległość. Pierwszy w pościgowce był Ken Roczen z Teka Suzuki, ale już po kilku minutach zdołał dojechać do prowadzących. I wtedy zaczęła się zabawa! Ale o tym za chwilę… Piąty jechał Van Horebeek, tuż przed Shaunem Simpsonem. Po 13 minutach gonitwy doszło do szybkiego przetasowania. Wpływ na to miała niefortunna gleba Herlingsa na odcinku typu S, czyli zakręt w lewo, prosta i zakręt w prawo. Próbujący uciec Roczenowi Jefrey nie wytrzymał presji i skręcając zbyt gwałtownie kierownicą zaliczył glebę. W prawdzie szybko się pozbierał, ale jego miejsce zajął już Ken. Herlings wskoczył, więc na „czwórkę” i za sobą miał Horebeeka, Osborne’a i Simpsona. Na dwa okrążenia przed końcem lidera wyścigu – Musquina, dojechał w końcu Roczen. Zaczęła się walka, jednak na jej zwycięstwo ze strony Niemca brakło już czasu. Pierwszy bieg klasy MX2 wygrał Musquin, Roczen był drugi a Frossard trzeci. Van Horebeek zdołał awansować na czwarte miejsce, Osborne na piąte, a Herlings spadł na szóste.

Bieg drugi:
Sytuacja w tym biegu, jeśli mowa o liderze, to swoista powtórka z Race 1. Zwycięzcą został Marvin Musquin, który dzięki temu wyczynowi zgarnął na swoje konto komplet 50. punktów. Nie było już jednak tak kolorowo, jak w biegu pierwszym, kiedy to pozycję lidera zarezerwował sobie od pierwszego okrążenia. Tym razem fantastyczna postawą popisał się – Jefrey Herlings, który przecież przez jeden błąd w pierwszym biegu stracił szansę na „trójkę”. Start miał teraz perfekcyjny i od razu stał się liderem wyścigu. Nie można go nazwać w 100% szczęściarzem, gdyż na ostatnim, 19 okrążeniu oddał tytuł lidera swojemu koledze z zespołu – Panu Musquinowi, samemu dojeżdżając tuż za nim. Za jeźdźcami pomarańczy, ze stratą do lidera - 26 setnych - zjawił się Ken Roczen. Tuz za nim byli Tonus, Osborne i Jake Nicholls.

Klasa MX2 – wyniki po GP Włoch:
1. Marvin Musquin, Francja, (KTM)
2. Ken Roczen, Niemcy, (Suzuki)
3. Jeffrey Herlings, Holandia, (KTM)
4. Zach Osborne, USA, (Yamaha)
5. Steven Frossard, Francja, (Kawasaki)

Klasa MX2 – klasyfikacja generalna (po 2 rundach):
1. Marvin Musquin, 100 pkt.
2. Ken Roczen, 86 pkt.
3. Jeffrey Herlings, 72 pkt.
4. Steven Frossard, 69 pkt.
5. Arnaud Tonus, 62 pkt.

Klasa MX1:
Przejdzmy od razu do sedna sprawy, czyli samej rywalizacji…

Bieg pierwszy:
Na holeshota pokusił się tym razem, rzucony od pewnego czasu w cień – rider mrocznej Yamahy z #19 – David Philippaerts. Drugi w tym całym zamieszaniu odnalazł się Clement Desalle z Suzuki. Gdy wszyscy pędzili do przodu, by zająć sobie jak najlepszą pozycję w stawce, to wówczas – również w skutek ostrej walki, glebę zaliczył Joshua Coppins, ścigający się od tego sezonu na pokładzie Aprili. Ale wróćmy do czołówki… Przedstawiała się ona następująco – czoło dla Philippaertsa, który po prostu gnał jak opętany, drugi był wyczekujący tylko błędu rywala - Desalle, z kolei na trzecim miejscu usadowił się zwycięzca z Savlievo – Maxi Nagl na „kacie”. Jimmy Albertson (Honda) i Anthony Boissiere (TM) obstawiali kolejno czwarte i piąte miejsce. Cairoli zajmował szóstkę. Punktem zwrotnym, po 2 okrążeniach jazdy, okazała się gleba lidera – Davida P. Na tę chwilę czekał Desalle i bez żadnych skrupułów wskoczył na prowadzonko, którego jak należy dodać – nie oddał do samego końca. Cairoli – rozpoczął ostrą kampanię „parcia na przód” i tak oto już był za plecami kolegi Nagla – czyli czwarta lokata. Z koeli za plecami Desalle’a jechał bardzo dzielnie Jimmy Alberston na swojej Hondzie, ale na 5 lapsie atak na jego pozycję przypuścił Nagl. Jimmy nie miał wyboru i musiał ulec. Ale nie mogło być inaczej – na metę jako pierwszy wdarł się Clement. Drugi był Tony Cairoli, który zdołał przeskoczyć Nagla, spychając go tym samym na trzecie miejsce. Czwarty dojechał Ken De Dycker, a piąty Sebastien Pourcel.

Bieg drugi:
Zwycięstwo w biegu drugim przypadło Tony’emu Cairoliemu. Nie dał tym razem najmniejszych szans Clementowi Desalle’owi, który ostatecznie zajął teraz czwarte miejsce. Drugi schodek z kolei przypadł Davidowi Philippaertsowi, z Monster Energy Yamaha. Trzecie miejsce bez zmian – przeznaczone było dla Maxa Nagla. Zanim jednak ujrzeliśmy ich na mecie, to cieszyliśmy „gęby” świetnym startem, który… wygrał „Master 09” – wspomniany już powyżej Tony Cairoli. Drugi, po riderze KTM, był David Philippaerts, który nie mógł chyba znieść tej fatalnej, 15 pozycji z biegu No.1. Ta dwójka już do końca wyścigu pozostała bez zmian – jak wystartowali, tak też dojechali i tutaj czapki, a raczej kaski z głów. Walka o trzecie miejsce była już nieco bardziej ciekawa, bo początkowo należała ona do Boissiere’go. Na czwartym okrążeniu jednak musiał się z nią pożegnać, gdyż z 6. miejsca dojechał go Nagl i bardzo chciał odzyskać swoją pozycję z pierwszego biegu. Na czwartym miejscu, po krótkim boju w pierwszej fazie Race’u zjawił się Desalle i podobnie jak trzej powyżsi kolesie utrzymał ją już do samej mety… Piąty był De Dycker, a szósty Boog.

Na koniec warto wspomnieć, że jeżdżący (jako jedyny w stawce) na dwusuwie (KTM 250 SX) Cedric Soubeyras z Francji, stawił się na 20. miejscu w biegu pierwszym oraz 19. w drugim. Ostatecznie zajął 21. miejsce. Może bez rewelacji, no, ale …  miło jest usłyszeć to przyjemne „bzyczenie” na starcie… :)

Klasa MX1 – wyniki po GP Włoch:
1. Antonio Cairoli, Włochy, (KTM)
2. Clement Desalle, Belgia, (Suzuki)
3. Max Nagl, Niemcy, (KTM)
4. Ken De Dycker, Belgia, (Yamaha)
5. Xavier Boog, Francja, (Kawasaki)

Klasa MX1 – klasyfikacja generalna (po 2 rundach):
1. Antonio Cairoli, 88 pkt.
2. Max Nagl, 87 pkt.
3. Clement Desalle, 79 pkt.
4. Ken De Dycker, 65 pkt.
5. David Philippaerts, 60 pkt.

Następna runda odbędzie się 25.04.2010 w holenderskim Valkenswaard.

fot. Archer R.


Dodaj swój komentarz (kliknij)
statystyka