7. Runda AMA/FIM Supercross Series 2010 – Indianapolis. Relacja.
Dodano: 2010-02-28 15:24:55
Autor: Łukasz "MXracer"


Tydzień temu na arenie Lucas Oil w Indianapolis doszło do 7. w tym sezonie spotkania z gwiazdami SX. Evencik – jak najbardziej udany i co najważniejsze, nastąpił ostry zamach na lidera w klasie Supercross. Kto tego dokonał i jak do tego doszło?


Tym razem pozwolę sobie od razu przejść do sedna sprawy, bez zbędnego obwijania ;)

Krótko i na temat – KLASA LITES:
Tym razem w rywalizacji „lajtowiczów” mieliśmy do czynienia z chłopakami z EAST. W skład tej śmietanki wchodzą m.in. Christophe Pourcel, Ryan Sipes, Nico Izzi czy też Justin Barcia. Na początek, jak przystało na rozgrywki AMA/FIM Supercross – kwalifikacje, czyli dwa biegi, które wyłonią najlepszych. Najlepszy start w biegu No.1 zaliczył wspomniany powyżej Nico Izzi jadący dla Yamahy. Prowadzenie objął już na pierwszych metrach, jednak jego radość nie trwała tak długo, jakby z pewnością sobie tego życzył – gleba i tym samym utrata pozycji lidera. Wykorzystał to Austin Stroupe śmigający Suzuki, co w efekcie przyniosło mu wygraną w tymże biegu. Drugi był Justin Barcia. W drugim z kolei biegu szczęśliwcem, który jako pierwszy znalazł się na mecie był champion - Christophe Pourcell. W początkowej jednak fazie fart był po stronie Davalosa, ale szybko go opuścił.

Bieg główny:
Gdy przyszła kolej na bieg główny każdy, kto zdołał się zakwalifikować był już gotowy do podjęcia rękawicy. Miejsca przy bramkach zostały równo obsadzone i w wielkim skupieniu czekaliśmy na znak do rozpoczęcia boju. Nie trwało to jednak długo, bo nim zdążyliśmy zacisnąć kciuki bramki już powędrowały w dół. Ruszyli! Od samego początku ostro po gazie przycisnął Pourcell. Justinowi Barcia oraz Austinowi Stroupe pozostało przyjąć na klatę narzucone przez mistrza tempo i liczyć na błąd z jego strony. Błędu się Panowie niestety nie doczekali, bo Chris pędził jakby czuwała nad nim boska opatrzność. Noga, a właściwie to „guma” podwinęła się jednak Justinowi i już na czwartym okrążeniu spotkał się z „glebą”. Christophe tylko powiększał swoją przewagę. Stroupe próbował utrzymać szalone tempo, co mu z resztą wychodziło, bo stał się wiceliderem wyścigu. Sipes ulokował się na trzeciej pozycji, tuż przed Barcią, który zdołał się w miarę szybko pozbierać. Gdy zbliżaliśmy się coraz to bliżej do końca „rejsu”, to sytuacja zdawała się wydawać coraz bardziej oczywista- Pourcell stanie się na najwyższym stopniu pudła. Osobami, które obstawią dwa kolejne będą Stroupe i Sipes, natomiast za „trójcą” znajdą się Metcalfe i Wilson. I tak rzeczywiście było. No może poza jedną, „drobną” zmianą, a mianowicie silnym atakiem Justyna Barcia na Sipesa, w którego rezultacie ten pierwszy wykradł miejsce na podium koledze – Sipesowi. Siódemka w tabeli przypadła Kyle’owi Regalowi, a ósemka z kolei Nicco Izziemu.

Klasa Lites East – wyniki po Indianapolis:
1. Christophe Pourcel, (Kawasaki)
2. Austin Stroupe, (Suzuki)
3. Justin Barcia, (Yamaha)
4. Ryan Sipes, (Honda)
5. Brett Metcalfe, (Honda)

Klasa Lites East – klasyfikacja generalna (po 1 rundzie):
1. Christophe Pourcel, 25 pkt.
2. Austin Stroupe, 22 pkt.
3. Justin Barcia, 20 pkt.
4. Ryan Sipes, 18 pkt.
5. Brett Metcalfe, 16 pkt.

Krótko i na temat – KLASA SUPERCROSS:
Kwalifikacje w biegu pierwszym najszybciej zaliczył Josh Hill, który na metę zawitał jako pierwsze, tuż przed Mattem Boni. Drugi bieg zdominował od A-Z, czyli od startu do mety, Kevin Windham. Trochę gorzej wypadł Ryan Dungey, który był drugi. Justin Brayton wypełnił miejsce w „trójcy”, zjawiając się zaraz po riderze Suzuki – Dungey’u. Nie obyło się tym razem bez tzw. biegu ostatniej szansy (LCQ). Szansę tę w 100% wykorzystał… Ryan Villopoto, któremu niezbyt poszczęściło się w swoim biegu eliminacyjnym. Tym razem był pierwszy.

Bieg główny:
Ładny start zaliczył Davi Millsaps, jednak szybko wdał się w ostrą walkę z Kevinem Windhamem. Villopoto na początku jechał statecznie utrzymując trzecia pozycję a zarazem broniąc ją przed Ryan Dungey’em. Pech spadł na zwycięzcę pierwszego biegu eliminacyjnego – Josha Hilla, który po starcie zanotował się na 11 pozycji. Po boju prowadzenie objął Windham. Millsaps spadł na trzecie miejsce, bo swoje kilka groszy dołożył jeszcze Villopoto, który był drugi. Napięcie w czołówce sięgało zenitu i w końcu „wulkan” wybuchł. Villopoto przyjął szarżę lidera. Nie od razu jednak to poskutkowało. Walka trwała i dopiero na 12 okrążeniu Villopoto mógł odetchnąć, bo w końcu objął prowadzenie. Od tej pory „fight” rozpoczął się pomiędzy riderami zajmującymi drugie i trzecie miejsce, czyli Windhamem i Dungey’eam. Każdy chciał być jak najbliżej lidera, jednak mógł być to tylko jeden z nich. W końcowym rezultacie zwycięsko z tej potyczki wyszedł… Ryan i zapewnił sobie tym samym dobre, drugie miejsce. Windham musiał zadowolić się trzecim „schodkiem”. Gwiazdą tego wieczoru jednogłośnie został Villopoto, który dzięki swej fantastycznej postawie na torze nie tylko wygrał bieg, ale i stał się liderem w klasyfikacji generalnej! Chylimy czoła. 

Klasa Supercross – wyniki po Indianapolis:
1. Ryan Villopoto, (Kawasaki)
2. Ryan Dungey, (Suzuki)
3. Kevin Windham, (Honda)
4. Justin Brayton, (Yamaha)
5. Davi Millsaps, (Honda)

Klasa Supercross – klasyfikacja generalna (po 7 rundach):
1. Ryan Villopoto, 145 pkt.
2. Ryan Dungey, 145 pkt.
3. Josh Hill, 135 pkt.
4. Davi Millsaps, 114 pkt.
5. Kevin Windhamm, 106 pkt.

foto. Frank Hoppen


Dodaj swój komentarz (kliknij)
statystyka