Chris Pfeiffer wygrywa Stunt Riding German Open. Rewelacyjni Polacy !!!
Autor: Karol "Rookie"
Po halowych mistrzostwach świata w stuntcie rozegranych w lutym tego roku, kolejna duża impreza miała miejsce u naszych zachodnich sąsiadów – kochających piwo i October Fest – Niemców. W Stunt Riding Open wzięła udział światowa czołówka stuntu, ale najważniejszy dla nas był udział dwóch najlepszych w tej chwili Polaków – Stuntera 13 i Pasia.
W „German Open” odbywającym się na świetnie znanym miłośnikom ścigania torze Hockenheimring wzięli udział najlepsi aktualnie zawodnicy stuntu – łącznie 36 nazwisk z 12 państw. Całkiem nieźle jak na zupełnie nowy na mapie zawodów stuntowych event. Na starcie nie zabrakło króla stuntu na BMW - Chrisa Pfeiffera (startował od razu w finale), a pierwsze skrzypce na pozycji sędziego należały do AC Fariasa.
W sobotę rozegrane zostały kwalifikacje. Doskonale wypadli nich nasi zawodnicy. W każdym z dwóch 4-minutowych pokazów chłopaki zaprezentowali bardzo widowiskowe przejazdy, czym zyskali sobie przychylność sędziów. Stutner13, po pierwszym run’ie, znalazł się ex aequo z Thomasem Sagnierem na 2. miejscu, a Pasio kwalifikował się do niedzielnego finału zajmując 7. lokatę.
Drugi przejazd należał do Rafal Pasierbka. Stutner13 pojechał w nim bezbłędnie, prezentując najciekawszy freestyle, ostatecznie kończąc kwalifikacje na pierwszym miejscu. Pasio sobotę zakończył dwie pozycje niżej niż po pierwszym przejeździe, czyli na 9. pozycji. Dwóch Polaków w finale to świetny wynik. W niedzielę zdziwienia i szacunku do jazdy „nowych twarzy” nie krył Pfeiffer.
"Wczoraj doskonałe przejazdy pokazali zawodnicy, których nazwiska nie pojawiały się do tej pory na szczycie najważniejszych imprez. To tylko pokazuje jak ten sport szybko i fascynująco się rozwija.”
Niedziela okazała się dla najlepszej dziesiątki bardzo upierdliwa. Finał, podobnie jak kwalifikacje składał się z dwóch przejazdów. Niestety zaraz po wystartowaniu pierwszego nad torem pojawiły się ciemne chmury i zaczęło padać. Woda na asfalcie – czyli bardzo średnie warunki jak na zawody stuntowe. Najlepiej poradził sobie z nimi Pfeiffer, który po zakończeniu pierwszego, wygranego, pokazu żartował, że przecież Niemcy mają spore doświadczenie z deszczem. (Nie kumam Chrisa w tym temacie, ale spoko).
W superfinale tor przesechł i najlepsza piątka zawodników mogła stanąć szranki i konkury. W tej zabawie ciężko go pokonać…Pfeiffer, bo o nim mowa, ponownie udowodnił, że jest najlepszym riderem na świecie. Mimo wielu uwag do swojej jazdy, pewnie wygrał zawody, sięgając po kolejne w swojej niezwykle bogatej kolekcji trofeum. Drugie miejsce zajął "Mokus" (Herczeg Balazs), a trzecie Thomas Sagnier. Nasi riderzy osiągnęli bardzo dobre wyniki. Startując z nadal niewielkim doświadczeniem w imprezach międzynarodowych Stunter 13 zajął rewelacyjne 5. miejsce, a Pasio był 11.
Wyniki German Open:
1. Chris Pfeiffer (GER), 52 punkty
2. Balázs Herczeg (HUN), 46
3. Thomas Sagnier (FRA), 43
3. Bruno Ferreira (FRA), 43
5. Rafal Pasierbek (POL), 40
6. Deuz Desicy (FRA), 19
7. Jorain Ponomareff (FRA), 18
8. Marcus Larsson (SWE), 13
8. Alexander Tomaszek (FRA), 13
8. Dennis Tullberg (SWE), 13
….
11. Pasio (POL)