Autor: Kuba G.
Reprezentacja Polski rzutem na taśmę wygrała Drużynowy Puchar Świata w Lesznie. Zawody, które z powodu opadów deszczu przełożono na niedzielę zakończyły się triumfem biało-czerwonych, mimo że przed ostatnią fazą zawodów wydawały się przegrane.
Drużynowy Puchar Świata swoją pierwszą odsłonę miał wczoraj. Niestety kurtyna nie została otwarta, a aktorów spektaklu licznie zgromadzeni na stadionie im. Alfreda Smoczka nie zobaczyli. Ulewne deszcze, które nawiedziły Polskę całkowicie zniszczyły tor. Decyzją organizatorów zawody przełożono na niedzielę, na godzinie 11. Godzina nieżużlowa, ale wstępne prognozy pogody wskazywały, że właśnie wtedy pogoda powinna być sprzymierzeńcem czterech najlepszych drużyn globu. Poza tym planowe zakończenie pucharu umożliwiłoby większości zawodników dojazd na ich klubowe mecze. Wszakże terminów do powtórzenia kolejki brakuje. W sobotę wszyscy modlili się więc o słońce nad Lesznem.
Poranek wskazywał, że do ogólno-żużlowej modlitwy dołączyli grzesznicy. W Lesznie trochę padało, ale tylko rano. Później nad miastem i torem padało, ale tylko promieniami słońca. Tor po wieczornych pracach gotowy był do jazdy, choć szczególnie z początku zawodów daleki od ideału. Na pewno był zagadką dla wszystkich zespołów. To równało szansę. Kto szybciej dostosował silniki do nowej nawierzchni, mógł myśleć o zwycięstwie w Pucharze.
Rosyjska ruletka
Zawody zaczęły się od prowadzenia ekipy Szwecji, która wygrała trzy biegi z pięciu pierwszej serii. Ale to nie ekipą z kraju trzech koron byli zaskoczeni kibice. Fatalnie wystartowali Polacy. Tylko Kasprzak i Jarosław Hampel potrafili dojechać do mety na pierwszych pozycjach. Adrian Miedziński zbyt niebezpiecznie zachował się na torze i został wykluczony ze swojego biegu. Jeszcze bardziej zawiedli, ci których doświadczenie powinno być ich największym atutem. PePe i Gollob dopiero na trzecich miejscach. Stąd też prowadzenie Szwedów, Australijczycy i Polacy ex quo. Ostatni Rosjanie, którzy według wielu mieli być tylko tłem w leszczyńskich zawodach. Tak się jednak nie stało. Zawody przybrały naprawdę zaskakującego scenariusza. W kolejnych dwóch seriach dominowali Australijczycy, którzy doskonale dopasowali się do warunków na torze. Mimo braku zwycięstw lidera ekipy „Kangurów” Jasona Crumpa, reszta zespołu jechała równo. Utalentowanych Holdera i Adamsa aktywnie wspierali Batchelor i Watt. Coraz słabiej natomiast radzili sobie Polacy, a masakrycznie w naszym teamie jeździł Tomasz Gollob. Ikona polskiego speedwaya po trzech kolejkach miała na swoim koncie…raptem 3!!! punkty. Chyba po raz pierwszy w długiej karierze można było zobaczyć Tomka, który zupełnie nie mógł dopasować się do warunków panujących na torze. Nawet kiedy nieźle wyszedł ze startu, młodszy z klanu Gollobów musiał oglądać plecy swoich rywali.
Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja z Rosjanami. Sygnał do walki dał rewelacyjny w tym sezonie Emil Sajfudinow. Młody Rosjanin wygrał swój trzeci bieg, jadąc jako joker i strata do trzecich Szwedów została zmniejszona. Na wyniku Emila się nie skończyło. Do poziomu lidera dostosowali się inni zawodnicy „Sborny”. W kolejnych biegach drugi na metę dojeżdża Grigorij Łaguta, a Renat Gafurow - choć to wydaje się niewiarygodne – w polu zostawił Jasona Crumpa! W kolejnym starcie, kolejną trojkę zdobył Sajfutdinow. Leszczyńskiego stranieri i podporę zespołu z antypodów – Leigh Adamsa ograł natomiasa Grigorij Łaguta, a Gafurow w swoim trzecim starcie uległ tylko Hampelowi. Rosjanie tym samym awansują na drugie miejsce i w klasyfikacji zawodów zrobiło się naprawdę gęsto i niebezpiecznie... dla polskiej ekipy.
Horroru ciąg dalszy
Na sześć biegów przed końcem zawodów nad tor w Lesznie ponownie wkroczyły ciemne chmury. Nad leszczyńskim owalem podobnie jak w sobotę zaczęło lać. Tor bardzo szybko nabrał wody, a w koleinach pojawiła się woda. Węgierski sędzia szybko zawrócił zawodników do parkingu, a służby torowe rozpoczęły batalię o przywrócenie toru do jazdy. Przerwa trwa prawie godzinę. W czasie gdy na torze nie działo się nic ciekawego, w parku maszyn trwały gorączkowe dyskusje. Szwedzi, Polacy i Rosjanie deklarowali chęć dalszej walki. Zupełnie inaczej patrzyli na powrót na tor Australijczycy. Jason Crump, jak zawsze aktywnie, promował koncepcje zakończenia zawodów już w tym momencie na co pozwalał regulamin pucharu. Na całe szczęście pogoda niczym w kalejdoskopie zaczęła się poprawiać, a nad torem ponownie zaświeciło słońce. Decyzja była tylko jedna – jedziemy dalej. Tor mimo opadów nie był doskonały, ale o dziwo pozwalał na bezpieczną jazdę. Polacy, bardzo szczęśliwie, ostatnią serię prawie w całości startowali z pierwszego pola. To był handicap, o którym nikt jeszcze godzinę wcześniej nie myślał. Po opadach jednak mógł dać naszej ekipie szansę na medal. Tym bardziej, że przed trenerem Cieślakiem szansa na wprowadzenie jokera.
Odrodzenie
W trzeciej, od soboty, odsłonie Pucharu Świata działy się cuda. Na szczęście cuda dla polskiej ekipy. Najpierw w 19. biegu z pierwszego pola najlepiej wyjechał Krzysztof Kasprzak, który pewnie dojechał do mety. Dwa biegi później „Kasper” ponownie był szyki, ale dał się "ograć" Crumpowi. Dzięki tylko dwóm wywalczonym przez zawodnika Unii Leszno punktom Polacy mogli wystawić rezerwę – jokera. W 23. biegu na starcie zobaczyliśmy Jarka Hampela. Lider „Husarii” świetnie wystartował, ale nie zdążył zablokować szalejącego po szerokiej Antonio Lindbaecka. „Mały” dopisał na swoim koncie 4 punkty. Polacy zaczęli odrabiać straty. W biegu 24. na starcie ponownie Hampel, ale tym razem leszczynianin nie dał szansy swoim rywalom. Zwyciężył przed Lagutą, Jonssonem i przy wielkiej radości kibiców Troyem Batchelorem. To oznaczało tylko jedno. Przed ostatnim wyścigiem Polska zrównała się punktami z Australią i o tytule mistrzowskim zadecydować miał ostatni bieg. A w nim doskonale znający tor w Lesznie Leigh Adams i niedopasowany do tego toru kapitan polskiej ekipy – Tomasz Gollob, który z parkingu wyjechał na motocyklu pożyczonym od… Krzyśka Kasprzaka. I był to strzał w dziesiątkę. Gollob świetnie wyszedł ze startu i najszybciej jak tylko mógł pognał do mety. Adams nie był w stanie dogonić Golloba, który tylko i aż w tym wyścigu pojechał na swoim światowym poziomie. Dzięki zwycięstwu Golloba Polska odzyskała Drużynowy Puchar Świata, choć największa zasługa za ten wynik przypada dla Jarka Hampela i Krzysztofa Kasprzaka. Australijczycy Leszno opuszczali w morowych nastrojach. Pewne zwycięstwo wymknęło im się w ostatnich biegach. Największym zaskoczeniem była jednak postawa Rosjan, którzy z trzecią ekipą pucharu – Szwecją – przegrali tylko 1 punktem. Najwięcej, bo aż 18 punktów wywalczył dla Rosjan Emil Sajfudinow.
Wyniki Drużynowego Pucharu Świata, Leszno 2009:
Polska 44 pkt.
1. Krzysztof Kasprzak (3,1,1,3,2) 10
2. Piotr Protasiewicz (1,2,w,0,-) 3
3. Jarosław Hampel (3,3,2,3,4!,3) 18
4. Tomasz Gollob (1,2,0,0,3) 6
5. Adrian Miedziński (w,3,1,2,1) 7
Australia 43 pkt.
1. Davey Watt (2,1,0,1,1) 5
2. Troy Batchelor (0,1,1,2,0) 4
3. Leigh Adams (2,3,3,2,2) 12
4. Chris Holder (2,3,3,0,2) 10
5. Jason Crump (2,2,2,3,3) 12
Szwecja 36 pkt.
1. Jonas Davidsson (0,1,2,1,0) 4
2. Fredrik Lindgren (3,3,2,1,0) 9
3. Antonio Lindbaeck (1,2,0,1,3) 7
4. Andreas Jonsson (3,0,1,6!,1) 11
5. David Ruud (3,0,1,1,0) 5
Rosja 35 pkt.
1. Renat Gafurov (1,0,3,2,0,1) 7
2. Emil Sajfutdinov (2,2,6!,3,2,3) 18
3. Roman Povazhny (0,1,-,0,-) 1
4. Denis Gizatullin (0,0,u,w,-) 0
5. Grigorij Laguta (1,w,2,3,1,2) 9
Bieg po biegu:
1. Kasprzak, Watt, Gafurov, Davidsson
2. Lindgren, Sajfutdinow, Protasiewicz, Batchelor
3. Hampel, Adams, Lindbaeck, Povazhny
Upadek Adamsa na pierwszym łuku. Powtórka w pełnym składzie.
4. Jonsson, Holder, Gollob, Gizatullin
5. Ruud, Crump, Laguta, Miedziński (w/su)
Miedziński wykluczony za spowodowanie upadku Laguty.
6. Hampel, Crump, Davidsson, Gizatullin
7. Lindgren, Gollob, Watt, Laguta (w/su)
Laguta wykluczony za podcięcie Watta.
8. Miedziński, Lindbaeck, Batchelor, Gafurov
Lindbaeck mija Batchelora na ostatnim łuku.
9. Adams, Sajfutdinow, Kasprzak, Jonsson
10. Holder, Protasiewicz, Povazhny, Ruud
11. Sajfutdinow (6), Davidsson, Batchelor, Gollob
Sajfutdinow jako joker.
12. Adams, Lindgren, Miedziński, Gizatullin (u)
13. Holder, Laguta, Kasprzak, Lindbaeck
14. Gafurov, Crump, Jonsson, Protasiewicz (u/w)
Upadek Protasiewicza na ostatnim miejscu.
15. Sajfutdinow, Hampel, Ruud, Watt
Rosjanin mija Hampela na dystansie.
16. Laguta, Adams, Davidsson, Protasiewicz
17. Hampel, Gafurov, Lindgren, Holder
18. Crump, Sajfutdinow, Lindbaeck, Gollob
Lindbaeck mija Golloba na trasie.
19. Jonsson (6), Miedziński, Watt, Povazhny
Jonsson jako joker.
20. Kasprzak, Batchelor, Ruud, Gizatullin (u/w)
Upadek Gizatullina, za co Rosjanin zostaje wykluczony.
21. Sajfutdinow, Holder, Miedziński, Davidsson
22. Crump, Kasprzak, Laguta, Lindgren
23. Lindbaeck, Hampel (4), Watt, Gafurov
24. Hampel, Laguta, Jonsson, Batchelor
25. Gollob, Adams, Gafurov, Ruud
Wyniki za: sportowefakty.pl