Autor: Garden
Dotychczasowe wyniki naszej drużyny osiągane w pojedynkach wyjazdowych są - delikatnie mówiąc - nienajlepsze.
Sezon rozpoczął się obiecująco, bo LOTOS Wybrzeże minimalnie uległ w Gnieźnie tamtejszemu Startowi, uznawanemu za jednego z faworytów I ligi. Dalsze wyniki osiągane przez żużlowców z pierwszej stolicy Polski każą jednak zmienić ocenę siły tego zespołu. Kolejne dwa mecze na wyjazdach gdańscy żużlowcy rozegrali w Poznaniu i w Daugavpils. W Wielkopolsce LOTOS Wybrzeże wywalczył 32 punkty, a na Łotwie o "oczko" mniej.
Wyniki te z pewnością nie napawają optymizmem, szczególnie, że tak znaczne porażki utrudniają walkę o punkty bonusowe za lepszy bilans w dwumeczu. Dodatkowy punkt został już zresztą stracony na rzecz Lokomotivu, który rywalizację z naszą drużyną wygrał w sumie różnicą dwudziestu "oczek".
Ostatnie wyniki swojego zespołu skomentował prezes Maciej Polny:
Porażka w Daugavpils nie spowoduje nerwowych ruchów z naszej strony. Nie planujemy ani karać zawodników, ani szukać alternatywnych rozwiązań w postaci zatrudniania kogoś na "mały" kontrakt. Po meczu na Łotwie długo rozmawialiśmy w szatni. Absolutnie nie mogę zarzucić żadnemu zawodnikowi, że nie chce osiągać dobrych wyników, że lekceważy swoje obowiązki. Jest wręcz przeciwnie, nasi żużlowcy bardzo chcą się poprawić i osiągać dobre rezultaty - nie tylko w Gdańsku, ale także na wyjazdach. Mam nadzieję, że drużyna podniesie się w najbliższych, czekających nas w czerwcu spotkaniach. Dobre wyniki na naszym obiekcie oraz na "gorącym" terenie w Grudziądzu powinny nas wywindować do najsilniejszej "czwórki" pierwszoligowych zmagań. Zespół znalazł się w dołku, ale właśnie w takiej chwili zawodnikom trzeba pomóc, zdopingować ich. Gorąco proszę także o to naszych kibiców. Za chwilę powinniśmy się cieszyć z wyników drużyny. Wracając jeszcze do spotkania w Daugavpils, przynajmniej połowa naszej drużyny walczyła naprawdę ambitnie, starała się w każdym biegu walczyć o każdy metr toru, jednak nie miało to przełożenia na efekt punktowy.
Sternik gdańskiego żużla odniósł się jeszcze do kwestii startów w I lidze ekipy Speedway Miskolc, która niedzielny mecz w Grudziądzu oddała bez walki, przegrywając w rekordowych rozmiarach 16:74. - Występy tego zespołu w I lidze to jakiś żart. Wiemy kto podjął kiedyś decyzję, by dopuścić do naszych rozgrywek zespoły zagraniczne. Dzisiaj to właśnie te osoby, a może osoba, powinny ponieść tego konsekwencje. Współczuję prezesowi z Grudziądza, który musi zapłacić swoim zawodnikom niemalże za komplet punktów i bonusów. A to przecież był pokaz antyżużla, który dodatkowo obejrzało niewielu kibiców. Jako członek GKSŻ wstydzę się tym bardziej. GKSŻ niewiele możemy niestety w tej kwestii zmienić. Powinniśmy jednak zaapelować do działaczy z Miszkolca, by traktowali kibiców i rywali na ich torach z należytym szacunkiem. W innym wypadku powinni się wycofać z rozgrywek - zakończył Maciej Polny.
foto: Agencja Gazeta