Autor: Karolina Owsiannikow
Witam Szymonie! W 2008 roku zdałeś egzamin na licencję żużlową. Przybliż proszę czytelnikom, jak wyglądają szczegóły regulaminowe dotyczące startów tak młodych zawodników, jak TY.
Licencje można zrobić po ukończeniu 15 roku życia, rok później można startować w imprezach seniorskich i Speedway Ekstralidze. Całe szczęście w imprezach juniorskich od początku sezonu. Ja swoje 16 urodziny obchodzę w maju, tak więc, w Lidze wystartować mogę dopiero w 5 kolejce, w spotkaniu z zespołem z Zielonej Góry, oczywiście jeśli trener powoła mnie do składu, a to na pewno nie jest takie proste.
No właśnie, Polonia Bydgoszcz nie może narzekać na brak juniorów w drużynie, oprócz Ciebie są jeszcze Emil Sajfutdinov, Damian Adamczak, Mikołaj Curyło, Mirosław Konieczny i Jonas Andersson. Jak widzisz swoje szanse?
Rzeczą oczywistą jest, że pojedzie Emil, uzupełnieniem składu juniorskiego będzie ktoś z naszej piątki. Na treningach powinno być ciekawie, będę walczył o miejsce jak każdy z nas, konkurencja jest zdrowa, pamiętamy o tym, że tworzymy jeden zespół. Zresztą wszyscy znamy się już dosyć długo, jesteśmy przyjaciółmi.
W Polonii Bydgoszcz przez ostatnie lata, naprawdę ciężko było z juniorami. Wygląda na to, że władze zmieniły taktykę, jak to wygląda z Twojej strony?
Faktycznie, widać, że coś się zmieniło – my jesteśmy tego najlepszym przykładem. Mam nadzieje, że idzie to w dobrym kierunku, powstaje tor miniżużlowy. Jest to naprawdę dobry sposób, aby wyselekcjonować kilku chłopaków, którzy później mogą pokazać coś w dorosłym żużlu. Ja osobiście bardzo dużo zawdzięczam klubowi i jestem działaczom bardzo wdzięczny za pomoc.
Na czym wystartujesz w tym sezonie?
Przygotowuje jeden nowy motor, który otrzymałem od prezydenta i od klubu, oraz jeden używany. Obydwa to GM-y. Gdy startowałem w miniżużlu nad sprzętem, pieczę trzymał tata, teraz po podpisaniu kontraktu amatorskiego pomaga mi mechanik klubowy.
Jak wyglądają Twoje przygotowania do sezonu?
Z pogodą nie wygramy, więc póki co treningi na motocyklu odpadają. Najważniejsza jest praca nad wytrzymałością: bieganie, siłownia, basen, zajęcia ogólnorozwojowe. Jednym z elementów przygotowania było zgrupowanie w Wałczu. Obecna była prawie cała drużyna Polonii. Naprawdę fantastycznie układała się współpraca z mistrzem olimpijskim w gimnastyce, Leszkiem Blanikiem. Pokazywał nam wiele praktycznych ćwiczeń gimnastycznych, ale także uczył nas jak upadać, jak kontrolować swoje ciało.
Na polskiej ziemi w miniżużlu osiągnąłeś w zasadzie wszystko, jednak nie było to takie łatwe, miałeś kilku naprawdę wymagających rywali.
Zgadza się, z Kamilem Cieślarem, ścigaliśmy się na okrągło o najwyższe trofea. Na pewno pozostaną w pamięci pojedynki Mateuszem Liszką i Krystianem Pieszek. Ta dwójka pozostaje jeszcze w miniżużlu. W tym roku odbywają się mistrzostwa świata w Rybniku, będzie to okazja, aby pokazali na co ich stać. Co do moich osiągnięć, nie oszukujmy się, w Polsce miałem najlepszy sprzęt. Czułem się mocny i jechałem do przodu.
Jako pierwszy Polak awansowałeś do finału Indywidualnych Mistrzostw Świata w miniżużlu. Dlaczego jest tak duża przepaść pomiędzy naszymi rodakami, a Duńczykami, czy Szwedami?
Odpowiedź jest prosta, w Danii jest około 350 zawodników, mają swoje kluby, rozgrywki ligowe. U nas jest około 20 zawodników. Nawet ciężko zorganizować turniej indywidualny. Szwedzi czy Duńczycy na sezon maja 2 nowe motocykle, u nas ta kwestia wygląda zdecydowanie mniej korzystnie. Ja miałem szczęście, trzy lata temu dostałem z klubu Polonii nowe motocykle i wtedy wszystko zaczęło jechać, dobijałem się do czołówki i przynajmniej troszkę tam namieszałem.
Jak wygląda Twoja przejście na dorosły żużel, odczuwasz bardzo dużą różnicę?
Zdecydowanie tak. Mini to motocykle o mocy 30 KM, żużlowe motory mają moc około 70 KM. Jest to bardzo odczuwalna zmiana, co nie znaczy, że sprawia bardzo duże kłopoty. Po prostu jest to większy tor i większy motor. Nie ukrywam, że bardzo dużo dał mi miniżużel, jazda po łuku, składanie motocykla, to wszystko jest podobne.
Szymonie, bardzo często pojawiają się opinie, o Tobie, jako następcy Tomasza Golloba w Bydgoszczy. Twoim startom towarzyszyć będą duże oczekiwania. Jak Ty odbierasz takie opinie, no i jak radzisz sobie z presją?
Takie opinie troszkę mnie denerwuje, troszkę mnie śmieszą. Jest to bardzo nieodpowiedzialne tak mówić. Osoby, które, piszą o mnie w ten sposób, nie widziały mnie nawet na motocyklu żużlowym. Miałem swoje osiągnięcia w miniżużlu, ale o tym trzeba zapomnieć i skupić się na nowych wyzwaniach, zbierać doświadczenie.
Na pewno żużel pochłania Ci wiele czasu, co robisz poza ściganiem, masz jakieś zainteresowania, hobby?
Faktycznie jest to sport, który zajmuje mnóstwo czasu, ale są w życiu ważne sprawy, na które trzeba znaleźć go jeszcze więcej. Obecnie jestem w 3 klasie gimnazjum. Przede mną testy, trzeba się do nich porządnie przygotować. Dalej chciałbym pójść do Technikum mechanicznego w Bydgoszczy. Klub obiecał mi pomóc, będę miał do dyspozycji pokój, więc byłoby naprawdę fajnie, gdyby się tak ułożyło. Co do moich zainteresowań, jest na to mało czasu, ale uwielbiam motocross, wszystko kręci się wokół motocykli. <śmiech>
Twój Idol żużlowy??
Zdecydowanie Tomasz Gollob i Adreas Jonsson, dwaj zawodnicy, w których ślady chciałbym pójść. Tomasz Gollob, to idol chyba wszystkich młodych żużlowców, bez wątpienia najlepszy polski żużlowiec. Trzeba równać do najlepszych.
Ostatnie pytanie. Myślisz, że wystąpisz z Zieloną Górą?
<śmiech> Naprawdę ciężko powiedzieć. Zobaczymy na pierwszych treningach, jak wszystko będzie się układało.
Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę wielu sukcesów w nadchodzącym sezonie.
Ja również dziękuję i korzystając z okazji, bardzo chciałbym wspomnieć o kilku firmach. Bez ich pomocy, moje ściganie mogły by kompletnie nie mieć sensu. Bardzo dużo zawdzięczam Panu Piotrowi Florkowi z firmy ReMedia. Dziękuje także, firmie Hydrotor oraz władzom Powiatu Tucholskiego. Mam nadzieję, że nie zawiodę pokładanych we mnie nadziei. Serdeczne dziękuję!