Mateusz Hirsz i test jego Suzuki RM 125 z 1985r.
Dodano: 2009-12-05 18:27:33
Autor: Łukasz "MXracer"


Zima już za pasem. Jest to okres wzmożonego przebywania w garażu oraz licznych zabiegów rehabilitujących nasze 2oo po pełnym przygód sezonie. To również idealna okazja, by podzielić się kilkoma informacjami na temat swoich "maszynek do mielenia ziemi" z innymi riderami. Jak? Za pośrednictwem motormax.pl. Zachęcamy wszystkich do nadsyłania do nas testów swoich sprzętów mx/enduro! Jedną z osób, która jako pierwsza odważyła się nadesłać do nas test swojej maszyny jest Mateusz Hirsz, oblatywacz wyjątkowego Suzuki RM 125.


Mówiąc „Suzuki RM 125”, większość z nas ma od razu przed oczami obraz najnowszych modeli. Warto jednak pamiętać, że te” najnowsze modele” są efektem pewnej moto-ewolucji. Jak wyglądały RM-ki 125 w latach ‘80 minionego wieku? Jak się nimi jeździło? Jak to było z mocą? O tym właśnie opowie nam Mateusz, który podzieli się z Wami kilkoma informacjami na temat swojej żółtej maszynki z roku 1985. 

Suzuki RM 125, 1985 - test Mateusza Hirsza:

Suzuki RM (RM,czyli 2 takt) – każdy interesujący się motocrossem wie, co oznacza owa nazwa. Wieloletni prestiż i doświadczenie, doskonała jakość wykonania, czegoż można chcieć więcej? Ten motocykl pomógł już nie jednemu riderowi w zdobyciu miejsca na podium. Suzuki RM występuje w kilku wersjach pojemnościowych – począwszy od 50ccm, a skończywszy na 250. Odmianą RM są modele RM-Z, czyli bajki z silnikami czterosuwowymi. Teraz skupimy się jednak na 125ccm. Jeszcze nie tak dawno RM-ki dzielnie walczyły w motocrossowych Mistrzostwach Świata w klasie MX2. Niestety motocykle z silnikami 2T powoli zostały wyparte przez 4T.

Design:
Na wstępie krótko na temat wyglądu. Nowe modele charakteryzują się płaskim siodłem z „wtopionym” bakiem. RM-ki z lat 80-tych miały wysoki bak, przez co, przy pokonywaniu zakrętów i podjazdów „po stoku” jest problem z przesunięciem się na przednią część motocykla, co z kolei obniża jego właściwości jezdne. Kolorystycznie RM z 1985 roku nie różni się od nowszych modeli – od zawsze Suzuki kojarzyło się z pięknym, żółtym kolorem. W tamtych latach oczywiście nie przywiązywano wagi na okleiny. Plastiki są bardzo elastyczne i nawet przy groźnych upadkach kończy się tylko na minimalnym wykrzywieniu mocowania.

Silnik:
W przeciwieństwie do Kawasaki z lat 80-tych chłodzony jest cieczą. W RM zastosowano 2 chłodnice. Układ chłodzenia sprawuje się znakomicie, mimo iż motor ma już 24 lata. Jak podają dane statystyczne modelu z 1985 roku, silnik ma 29,5 kW, co daje ok. 40 KM. Niestety silniki starszej generacji, czyli do ’87 roku nie posiadały zaworu wydechowego. Ale może to i lepiej, gdyż w tamtych czasach system zaworowy nie był jeszcze do końca dopracowany i mógł być wadliwy.

Sprzęgło i skrzynia biegów.
Wydawać by się mogło, iż mimo upływu lat części te będą mocno wyeksploatowane, aczkolwiek wcale tak nie jest. Jakość wykonania jest bardzo dobra. Tryby skrzyni biegów są z twardego materiału i bardzo ciężko, aby owe tryby zerwać/zniszczyć. Sprzęgło, w porządku, jednak w porównaniu do nowszych modeli bardzo ciężko jest je wcisnąć, co sprawia, że na torze dekoncentrujemy się myśląc o tym, w jaki sposób złapać rączkę, aby jak najlżej przyciągnąć manetkę do kierownicy.

Hamulce, rama oraz zawieszenie.
Hamulce – podstawowe wyposażenie każdego motocykla. Mimo iż prezentowany model jest z 1985 roku, to zastosowano w nim (po raz pierwszy) przednią tarczę hamulcową, tył – niestety jeszcze bęben, ale też nieźle sobie radzi z wyhamowaniem Suzi. Rama – wykonana z twardego materiału, również trudno o pęknięcie czy coś podobnego. Zawieszenie – tylny amortyzator pojedynczy, olejowy. Przednie teleskopy pompowane. Poprzez wentyle samochodowe umieszczone na górze lag. Przy półkach można regulować twardość.
Ciekawostką jest fakt, że już w Suzuki RM ’85 montowane były felgi znanej firmy Takasago Excel oraz gaźnik renomowanej firmy Mikuni.

"Tyle teorii – czas polatać!"

Pozycja bikera:
Bardzo szeroka kierownica, dobrze wyprofilowana, ręce znajdują się w dobrej pozycji. No to otwieram kranik, włączam ręczne ssanie i odpalam. Czekam aż motor trochę się rozgrzeje, wyłączam ssanie. Sprzęgło, wrzucam bieg i jadę trochę „poorać”. Pierwsze wrażenie było dla mnie niesamowite. Przesiadka na tego crossa z crossa typu SAM, to było coś. Mimo iż Suzuki ma już swoje latka, to naprawdę ma niesamowitego kopa. Na pewno odstaje mocą od nowych modeli, ale w niewielkim stopniu. Niezależnie od przełożenia motor staje dęba do 4-tego biegu. Skrzynia w moim egzemplarzu nie jest prawie nic zużyta i pomiga jeszcze ładnych parę lat. Pierwszy raz zastosowana tarcza hamulcowa z przodu również zdaje egzamin. Tylny hebel, choć bęben, również nieźle hamuje. Wiadomo, niektóre podzespoły takie jak dźwignia zmiany biegów, tryb na którym znajduje się zębatka przednia już powoli należy wymienić. Jest jednak pewien problem z dostępem części do motocykli z tych lat. Części, które wymienia się często, np. napęd, uszczelniacze zawieszenia itp., oczywiście można dostać w poszczególnych sklepach na specjalne zamówienie. Można je też kupić, ale za granicą i w innej walucie, co wychodzi bardzo drogo. Kupując crossa, starszego, czy nowszego, trzeba się jednak liczyć z pewnymi wymianami i idącymi z tym kosztami. Podsumowując. RM- ką bez żadnego wahania do dziś można wybrać się na tor i latać na hopkach. Wierzcie - na pewno da sobie radę!


PLUSY:

+ Wystarczająco mocny silnik
+ Zawieszenie, które można regulować do swoich potrzeb
+ Solidna jakość wykonania elementów silnika

MINUSY:


- Brak dostępu do niektórych części
- Tylny hamulec bębnowy


Jeśli i Ty chcesz, żeby test Twojego "oracza" znalazł się na naszej stornie, to nie zwlekaj. Pisz, rób zdjęcia i ślij na adres: mxracer@motormax.pl w temacie wpisując "MOTO TEST". Nie zapomnij też o padaniu swojego imienia oraz nazwiska.


Dodaj swój komentarz (kliknij)
statystyka