A ja lubię zasady...grupowe
Dodano: 2009-07-02 09:33:14
Autor: Visha


Przeglądam fora motocyklowe. Różne. I czytam. Czasem siadam pomiędzy motocyklistami. I słucham. I zauważyłam jedną rzecz, która mnie zdziwiła. Jak do tej pory normalne było dla mnie, że jeśli jedzie się w grupie to stosuje się pewne zasady jazdy. To było oczywiste. Nawet się specjalnie nad nimi nie zastanawiałam. Jednak ostatnio okazuje się, że nie dla wszystkich są one oczywiste.


Okazuje się, że niekoniecznie trzeba ustalić graniczną prędkość jazdy. Można jechać jak szybko się umie czy chce. Nieważne czy reszta za mną nadąża. Jedziemy sobie całą drogą, każdy w miejscu które sobie wybrał w danej chwili. Wyprzedzamy nie tylko pojazdy pojawiające się na naszej drodze, ale i siebie nawzajem. Byle było weselej.  Nieważne, że przy wyprzedzaniu jest miejsce tylko dla mnie. Reszta to też motocykliści. Na pewno dadzą sobie radę. A jeśli nie to ich problem.

Nie trzeba patrzeć w lusterka. Bo po co? Co nas obchodzi, że ktoś już za nami nie jedzie. Czy to problem, jeśli ktoś zgubi się w mieście przez które akurat przejeżdżamy? A że mogło mu się zdarzyć nieszczęście na drodze? Przecież czy to ja mu muszę udzielić pomocy? Przecież na świecie pełno ludzi? Na pewno sobie jakoś da radę.

To, że sygnalizuję zamiar skrętu to oczywistość. Ale przecież chyba jadący za mną ma refleks. A przynajmniej powinien go mieć. Włączam migacz sekundę przed skrętem
Najdziwniejsze jest dla mnie to, że to postępowanie jest coraz częściej spotykane. I aprobowane. I zdarzają się grupy, które jeżdżą w ten sposób z przyjemnością. Moto to wolność. I brak zasad. Nieważne czym ten brak skutkuje. Ale co kto lubi.

Ja lubię coś innego. Jeśli jedziemy razem to jedziemy RAZEM. Ustalamy prędkość graniczną. I staramy się nie przekraczać tej prędkości. Pilnujemy czy osoba za mną jest ciągle za mną. Jeśli nie, sygnalizuję to osobom z przodu. W zależności od sytuacji zatrzymujemy się, czekamy, zawracamy, pomagamy. Jedziemy na „swoich” pozycjach w szyku. Nie wyprzedzamy się. Trzymamy się w bezpiecznej odległości od innych. Szybciej sygnalizujemy manewry. Każdy ma szansę wiedzieć gdzie będzie np. skręcał. Przy wyprzedzaniu innych pojazdów zwracamy uwagę czy jeszcze ktoś ma szansę na wykonanie tego manewru.
Jeszcze tylko jedna uwaga niejako na marginesie.
Jeśli jadę z ludźmi z którymi nigdy do tej pory nie jechałam w grupie i jeśli jazda mi nie odpowiada to zazwyczaj nie jadę z nimi długo. Zatrzymuję się i mówię, że styl jazdy mi nie odpowiada. Wypunktowuję co mi przeszkadza i pytam czy możemy go zmienić. Jeśli nie chcą to miło żegnam się z nimi. Dalej jadę sama do celu albo go zmieniam.
Jazda to dla mnie przyjemność. „Wolna amerykanka” na drodze mi przeszkadza. Nie mam zamiaru męczyć się podczas jazdy.

Ale co kto lubi. I co kogo męczy ;-)


Dodaj swój komentarz (kliknij)
statystyka