Autor: Magdalena Grass Witt
Do pracy, na aerobic, na spotkanie, na zakupy, na przejażdżkę. Czym? Motocyklem. Kto? Kobiety. Kiedy? Pierwszego maja. Dlaczego? Bo to Międzynarodowy Dzień Motocyklistek. Na taki pomysł wpadła Vicky Gray, założycielka portalu Motoress. Po raz pierwszy obchodzono go w 2007 roku w Kanadzie. Kolejne kampanie poszerzyły grono zainteresowanych poza Kanadę, dołączyły motocyklistki ze Stanów Zjednoczonych, Australii, Grecji, Wielkiej Brytanii czy Holandii.
Jakie są założenia tego święta? Przewodnie hasło „Po prostu jedź”, czyli krótko mówiąc – wsiadaj na 2oo i jedź przed siebie, dla przyjemności, może i bez konkretnego celu. Nie są to jakieś zgrupowania, spędy, ma być spontanicznie i radośnie – tak określa ten dzień Vicky Gray. Ma to być promocja motocyklistek, zwrócenie uwagi na fakt, że coraz więcej kobiet jeździ jednośladami. I nieistotne, czy to skutery, choppery, sporty, enduro lub quady.
Hmm...tylko jak się afiszować? Każdemu na drodze oznajmiać, że jadę, bo mam święto tego dnia? Transparent jakiś? Wyróżnik? Uwaga - „baba na motorze”? No, może ładniej „kobieta na motocyklu”?
Sama idea może ok, ale to wykonanie tak trochę na siłę. Jeszcze w ubiegłym roku, kiedy informacja o Międzynarodowym Dniu Motocyklistki trafiła do Polski, jakoś specjalnie nikt się nie wyrywał, by „demonstrować radość z jazdy” właśnie w pierwszy piątek maja. Dlaczego? Jak konsultowałyśmy z koleżankami – nie ma sensu tworzenia takiego święta, skoro jeździ się na co dzień i też co dzień ma się ową radochę z jazdy, przecież żadna na katorgę w pozostałe dni się nie skazuje, wsiadając na motocykl.
Oto kilka anonimowych opinii zebranych i napotkanych na forach motocyklowych, komentujących Międzynarodowy Dzień Motocyklistki i pomysł „demonstracji”, że jeździmy 2oo. Rzecz jasna, z przymrużeniem oka, czego chyba nie trzeba dodawać:
„A jak się manifestuje radość płynącą z jazdy motocyklem przez kobietę? Szeroki uśmiech? Figlarny śmiech? Ja mam sugestię – radośnie frywolne ciuchy motocyklowe...”
„Frywolne ciuchy – jasne, i koniecznie wściekle różowe z materiału dowolnego gatunku. Powiewają na wietrze, my się radośnie i pełną mordka cieszymy, ale nie z okazji święta, tylko z tego, że jedziemy na swoich jednośladach. I mamy same w sobie święto każdego dnia.”
„Trzeba wydrukować transparenty i PRZEJŚĆ placem defilad machając jednocześnie naszemu drogiemu I sekretarzowi.”
„Świetny pomysł, trzeba pokazać, że nas też sporo, może jakaś parada motocyklistek?”
„Po Międzynarodowym Dniu Czerwonego Kapturka (przypada 19.07) już nic mnie zdziwi. A tak serio, dobrą datą do świętowania Dnia Motocyklisty (obojga płci) byłby....wrześniowy Dzień bez Samochodu.”
„Jestem za jednym wspólnym Światowym Dniem Motocykla. Wtedy nie będzie płciowego podziału. W końcu wszystkich pasjonatów 2oo łączy właśnie MOTOCYKL. Głupie święto czy niegłupie – każda chwila 'jazdy manifestującej radość z poruszania się motocyklem' jest dobra.”
„Trochę uwłacza to motocyklistkom, ponieważ znowu kobiety wyjdą na próżne. Czemu nie zrobić dnia motocykla? W końcu trudno być motonitą bez motonga. Czemu mężczyznom niepotrzebny taki dzień? Kobiety od zawsze jeździły i jeżdżą, to, że faceci robią to częściej to jeszcze nic nie znaczy. W sportach tak prozaicznych jak piłka nożna też jest przewaga facetów i czy piłkarki powinny mieć swój dzień?”
„Jeśli tak podejdziemy do tematu, to od razu zaproponujmy termin obchodów Dnia Motocyklisty, żeby panowie mogli pośmigać sobie tylko w męskim gronie. Moim zdaniem taki podział jest bez sensu.”
„Ja to dzień motocyklistki obchodzę codziennie rano wsiadając na maszynę i jadąc do pracy. Jakoś nie przemawia do mnie idea organizowania specjalnych świąt, bo niby w czym jestem jakaś 'specjalna'? Bo jeżdżę na jednośladzie? Jeżdżę, bo lubię, lubię też czekoladowe lody, a z tego powodu nikt nie organizuje specjalnego święta.”
„To przecież długi weekend! Najlepszą demonstracją będzie przejechanie 1000 km w te 3 dni!”