Jedzie baba na motorze.. - Part Tu
Autor: Kasia Jos
Jedzie baba na motorze… - i zatrzymuje się na czerwonym świetle...
Historie z gatunku: „Kiedy stałam na światłach...” są stałym elementem w opowieściach motonitek. Wiadomo, to właśnie dzięki przymusowemu zatrzymaniu się na skrzyżowaniu, kierowcy puszek mogą wytężyć wzrok i dostrzec naszą płeć. Mogą się też pokusić o komentarze, które dobiegną do naszych uszu, o ile nie mamy stoperów lub nie puszczamy głośnej muzyki w słuchawkach. I co słyszymy lub widzimy na światłach?
Najbardziej rozbrajające są fragmenty w stylu: podjeżdżam do skrzyżowania, ładnie ustawiam się w pierwszym rzędzie, a tam w aucie jakieś dwie młode niewiasty. Patrzą się, uśmiechają zalotnie i widać, że, używając swego uroku osobistego, chcą poderwać fajnego motonitę. No i w tych momentach punktem kulminacyjnym jest podniesienie szybki kasku i szok na twarzach rasowych podrywaczek :-)
Innym razem na światłach można spotkać pana taksówkarza czy kierowcę autobusu lub dostawczaka. Te typy często tak mają, że najpierw z niedowierzaniem patrzą, a potem strzelają teksty: „O Boże, kobieta! A to pani się nie boi??? Taki duży motocykl, a pani taka drobniutka! Jak pani sobie radzi?”. No i pojawia się pewnego rodzaju podziw, że my niby takie biedne, małe kobietki, a ujeżdżamy taaaaakieee bestie, nawet jeżeli to jest jakiś mały Bandzior, Fazer, Cebulka czy Virówka. No, chyba ci panowie to nie widzieli dużych motocykli, jak Intruder 1,8 czy inny Goldas ;-) A najlepsze jest to, że można mieć nawet prawie 2 metry, a oni i tak widzą w nas małe, nieporadne stworzenia. Ciekawe czy większym szokiem dla kierowców jest mała kobietka na GSie, czy duża babka na Drag Starze…
Od czasu do czasu na czerwonym świetle pojawiają się chętni do stawania z nami w szranki, nawet jak nasz moto to Rebelka 250 :D Młode chłopaki chcą się dowartościować, wyprzedzając niebezpieczną babę dla motorze. Nie wiem jak z Wami, ale ze mną nigdy żadna zapuszkowana kobieta nie chciała się ścigać. Zawsze to byli faceci.
Mnie osobiście najbardziej fasynują panowie w samochodach, którzy dostają głupawki na widok motocyklistki. Wierzcie mi, zdarzają się takie egzemplarze! Zachowują się tak, jakby zobaczyli nie wiadomo jakie cudaczne dziwo. Chociaż zazwyczaj przybiera to formy bardziej umiarkowane, niż standardowa natychmiastowa głupawka. Raz moja koleżanka jechała przez stolicę, a obok niej chłopak małym autkiem. Cały czas się odwracał i uśmiechał, do momentu, kiedy moja znajoma na światłach skręcała, a on jechał dalej. Wtedy otworzył okno, zaczął jej machać i się jeszcze szczerzej uśmiechać. W sumie, czemu nie ;-)
Jest jeszcze inna kategoria, ale jakoś rzadko przez kobiety spotykana: wkurzonego na wszystkich motonitów katamaraniarza, który zawsze musi zakląć pod nosem na tych przeklętych „dawców nerek”. Jednakże, baby na 2oo wzbudzają raczej pozytywne reakcje samochodziarzy i bardzo sporadycznie natrafiają na negatywne komentarze. Oby jak najmniej plucia, przeklinania, otwieranie drzwi furaczy czy zajeżdżanie drogi, a więcej uśmiechu na twarzach kierowców, tym lepiej! :-)