„Jedzie baba na motorze…” – Part Łan
Dodano: 2008-02-01 00:00:00
Autor: Kasia Jos



CYKL: „Jedzie baba na motorze…” (polecamy czytać tytuł śpiewająco do rytmu: „Jadę, jadę na motorze…”) – Part Łan

 
Jedzie baba na motorze… - i dojeżdża na pewien zlot…
Kiedyś usłyszałam od mojej znajomej interesującą historię. Pewnego dnia wybrała się na swojej Virażce na podwarszawski zlot. A że jest to dziewczę raczej wysokie i nie wygląda na żadnego babochłopa, to zlotowicze nie mogli jej nie zauważyć. Kiedy wjeżdżała na teren imprezy, stała się rzecz nieoczekiwana: grupka kilkunastu osób (w większości raczej młodych facetów -  trochę wstawionych i szczęśliwych) ją dopadła i zaczęła robić zdjęcia. Po kolei chłopaki wskakiwali na miejsce pasażera pokornej Virago i bardzo ekscytowali się, że jakaś kobieta przyjechała na własnym moto. Przez dwadzieścia minut flesze błyskały, euforia otoczenia wzrastała i w końcu puszczono Bogu ducha winną amazonkę.

Hmmm… Chciałabym teraz kontrolnie zapytać: jak byśmy się czuły, gdyby coś takiego nas spotkało? Z jednej strony – wiadomo – nasze ego by wzrosło, bo mamy swoje zlotowe pięć minut, jesteśmy przez chwilę główną atrakcją całego zamieszania, ale… przecież nie jesteśmy zwierzętami w cyrku (przepraszam biedne zwierzaki)! Czy dziewczyna na motocyklu to naprawdę aż takie dziwadło, że nawet samym panom-motocyklistom (bo zapewne wśród tej gawiedzi był jakiś motonita) włącza się w mózgu kontrolka każąca cykać foty koleżance „po fachu”? Cóż, nie przeżyłam tak ekstremalnej sytuacji jak moja znajoma, ale często doświadczyłam na własnej skórze dziwnego zainteresowania, wynikającego tylko z tego, że jestem kobietą na jednośladzie. Można chyba powiedzieć, że zarówno dziewczyny, jak i chłopaki na 2oo wzbudzają ciekawość ludzi, ale kobiety zdecydowanie częściej padają ofiarą kuriozalnych i tak zaskakujących sytuacji. Ludzie zaczepiają nas, nie tylko dlatego, że jesteśmy częścią moto-środowiska (a to katamaraniarze wyzywają nas od dawców czy idiotów), ale także, ponieważ jesteśmy kobietami. Czyli standard ;-)

Moja znajoma skomentowała całą tę sytuację z aparatami tak, że gdyby ona sama chciała zrobić zdjęcie jakiemuś facetowi na motocyklu, to by się go wcześniej zapytała czy może, a nie rzucała się na niego czy jego jednoślad i kazała innym upamiętnić tę chwilę na kliszy. Jej nikt nie zapytał, czy ona nie ma nic przeciwko. Po prostu banda kolesi ją dopadła i potraktowała jako ciekawy okaz muzealno-cyrkowy.

Tak więc baby, uważajcie, wjeżdżając na zlot, bo mogą tam na was czatować grupki partyzantów paparazzich ;-) Bądźcie czujne!


Dodaj swój komentarz (kliknij)
statystyka