Żadne błoto jej niestraszne!
Dodano: 2008-03-10 00:00:00
Autor: Kasia Jos



Agata Mazur z grupy Enduro Adventure to kobieta, która uwielbia kąpiele błotne. Żaden piach jej nie wystraszy, a drzewa bywają dla niej wyrozumiałe!

 
Jos: Kobieta i motocykl terenowy – co powiesz o takim połączeniu? :)
Agata Mazur: Niestety rzadko spotykane, ale bardzo sexi :) Uważam, że to połączenie bardzo udane. Każdy facet lubi popatrzeć na laskę umazaną w błocie, prawda? :) Poza tym dziewczyny mogą się zmierzyć ze swoimi słabościami i udowodnić, przede wszystkim sobie, że wcale nie jesteśmy gorsze i słabsze.

No właśnie, taplanie się w błocie na dwóch kółkach nie jest popularną rozrywką wśród kobiet...
To prawda, chociaż na szczęście coraz więcej dziewczyn się tym zaczyna interesować. Zwykle za sprawą swoich facetów, ale zdarza się i tak, że po prostu nudzą się asfaltem i zjeżdżają z niego w każdą boczną drogę. Nieważne, jaki jest powód, najważniejsze, że jest nas coraz więcej. Ja osobiście znam kilka dziewczyn, które lubią lecznicze kąpiele błotne, bo ponoć dobrze robią na cerę :)

Co sprawia Ci największą frajdę, kiedy już znajdziesz się na motocyklu?
Wrzucenie „jedynki” i odkręcenie manetki :) Jazda - to sprawia mi największą przyjemność, ale też przeprawa przez błoto czy piach. Ostatnio męczę pewien piaszczysty podjazd, wykonując na nim różne ewolucje rodem z MX :) Myślę, że nakręcę kiedyś film instruktażowy „1001 sposobów na efektowną glebę” :)

Jak to się stało, że dosiadłaś nie choperka, nie sporta, ale... „terenowego brudasa”? :)
Swoją przygodę z motocyklami zaczęłam od bardzo popularnego na pierwszy motocykl GS 500. Później, za namową mojego lubego, przesiadłam się na XL 600 i tak się zaczęło. Niestety XL z powodu swojej masy robiła ze mną, co chciała, przez co zabierała mi część przyjemności z jazdy. Dlatego postanowiłam „się odchudzić” i, po małej przygodzie z DT 125, zaprzyjaźniłam się z YZ 250 F, do której teraz pałam wielką miłością. Jak to mówią – błoto wciąga :)

Czy ciągnie Ciebie także do innego typu jednośladów, czy bezapelacyjnie wygrywają enduraki?
Według mnie idealnym rozwiązaniem jest mieć w garażu: crossa, sporta i turystyka. Na razie mam crossa i turystyka, czas na sporta :) Enduraki to sama przyjemność i frajda. A sport jest idealny na warszawskie korki, gdy musisz gdzieś szybko dojechać.

Powiedziałaś kiedyś, że należysz do grona „enduro-grzybiarzy”. Co to znaczy?
To znaczy, że poza samą jazdą, lubię się też spotkać z moimi znajomymi z Enduro Adventure. Tworzymy taką szczęśliwą rodzinkę, gdzie zawsze możesz na kogoś liczyć. Wiesz, jesteśmy grupą, która po ostrej jeździe w terenie lubi też zakończyć dzień przy piwie… bezalkoholowym oczywiście :) W moim pojęciu „enduro-grzybiarz” to ktoś, kto lubi sobie pojeździć w różnym terenie dla przyjemności, a do tego ceni sobie spotkania z ekipą, z którą lata.

Skoro jesteśmy już przy temacie nazw, jak najprościej określiłabyś różnicę między enduro a crossem? Czasami dziewczyny, które zaczynają swoją przygodę z motocyklami, mają problem z rozróżnieniem tych dwóch typów jednośladów.
Najprostsze, techniczne wytłumaczenie: cross nie ma homologacji do jazdy po publicznych drogach (brak: świateł, lusterek, kierunków, rejestracji, itp.), a enduro - ma. Endurakiem spokojnie pojedziesz do sklepu po bułki, a wsiadając na crossa nie dość, że trzeba zabrać szeroki uśmiech dla potencjalnego pana policjanta, to jeszcze trzeba mieć wyrozumiałych sąsiadów, ze względu na głośny wydech. Cross to typowy sprzęt do jazdy stacjonarnej, na enduro można zwiedzić właściwie każde miejsce, jakie przyjdzie ci do głowy.

Zdarza Ci się rywalizować czasami z facetami w terenie? ;)
Raczej nie. Po prostu staram się im dorównać. Przy poprzednich sprzętach częściej potrzebowałam ich pomocy, gdyż niełatwo samej podnieść motocykl, który ma 170 kg, po jakiejś glebie. Teraz przyzwyczajam się do nowego sprzętu i zobaczymy, jak będzie w tym sezonie.

Słyszałam, że marzy Ci się wyprawa do Afryki.
To prawda. Albo motocyklem, albo terenówką. Co z tego wyjdzie – zobaczymy.

I nie boisz się?
A czego tu się bać? :) Najwyżej wymienią mnie na wielbłądy :) W tym sezonie z pewnością się to nie uda… może w następnym. Na ten sezon planuję zwiedzić Rumunię, o której słyszałam, że jest przepiękna. Ale w związku z faktem, iż jeżdżę crossem, zapakuję się raczej do mojego Pajero, a motocykl wezmę na przyczepę.

Co byś powiedziała dziewczynom, które nigdy nie siedziały na terenowym jednośladzie, ale chciałby spróbować? Jak mają się do tego zabrać? Czy mają się obawiać tego, że nie będą dosięgały nogami do ziemi? :)
Odwagi dziewczyny! Nie ma się czego bać! W terenie nawet drzewa bywają wyrozumiałe :) Poza tym, wierzcie mi, że zawsze będziecie mogły liczyć na jakąś pomocną, męską dłoń. Trzeba tylko dobrać odpowiedni sprzęt, buty, kask i na każdą jazdę zabierać wiadro dobrego humoru i odrobinę szaleństwa :)


Fotografie pochodzą z kolekcji Agaty Mazur. Autorami są: Robert Cholewski i Tomasz Bramson.

Dodaj swój komentarz (kliknij)
statystyka